Przez sześć godzin poważnie ranny mężczyzna był wożony od szpitala do szpitala. Leśnik, któremu drzewo zmiażdżyło ramię, stracił kończynę. Jak sam twierdzi, przez lekarzy. Teraz wyjaśnieniem sprawy zajmie się prokuratura w Świdnicy.

Najpierw leśnika po wypadku, do którego doszło w okolicach Dzierżoniowa, przetransportowano śmigłowcem do szpitala w Świdnicy. Tamtejsi lekarze nie mogli mu pomóc, bo w placówce nie ma oddziału chirurgii naczyniowej.

Rannego mężczyznę przewieziono więc do Wrocławia, ale i tu pomoc nie nadeszła, bo było na nią za późno. Ostatecznie lekarze zdecydowali o amputacji ręki. Teraz sprawę będzie wyjaśniać prokuratura. Śledczy sprawdzą, czy lekarze podejmujący decyzję o sposobie i miejscu leczenia nie popełnili błędu.