"Jeśli do końca roku nie będzie porozumienia z Boeingiem w sprawie odszkodowania za uziemione dreamlinery, nasz narodowy przewoźnik wystąpi do sądu" - powiedział w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską prezes LOT Sebastian Mikosz. Ten sam Mikosz twierdził na początku sierpnia, że w ciągu dwóch tygodni Boeing przedstawi propozycje rekompensaty za dwa nieloty. Czas minął, propozycji brak.

Negocjacje z Boeingiem są trudne - narzekał dziś prezes, który chciałby cofnąć czas i sprawić, żeby jego deklaracji z początku sierpnia nie było. Bardzo żałuję, że to powiedziałem - dodał.

Dziś prezes żadnego bliskiego terminu wskazać nie chciał. Jak mantrę powtarzał, że negocjacje się toczą, a papiery krążą. Podał za to datę graniczną tej kłótni o pieniądze.

Do końca tego roku chciałbym, żeby te negocjacje były zamknięte. Jeśli się okaże, że nie jest to rozwiązanie satysfakcjonujące dla nas, to wtedy będziemy rozważać inne rozwiązania - zapewnił.

A te inne rozwiązania to ścieżka sądowa.

Aktualnie LOT ma w swojej flocie pięć dreamlinerów. Eksploatację 50 przekazanych dotąd użytkownikom Boeingów 787 wstrzymano 16 stycznia po incydentach z dwoma samolotami tego typu - w jednym przypadku był to pożar litowych akumulatorów jonowych, a w drugim ich dymienie. Boeing dostał pozwolenie na wznowienie lotów, gdy amerykański Federalny Zarząd Lotnictwa (FAA) zaaprobował przedstawione przez koncern plany modyfikacji akumulatorów litowo-jonowych.

(jad)