Polscy strażacy pojechali do Szwecji, by pomóc w walce z ogniem trawiącym lasy. O takie wsparcie ze strony Polaków poprosiły władze Szwecji. Dziś rano nasi strażacy wyjechali rano z Uppsali do miejscowości Sveg.

Jeszcze nie jesteśmy w działaniach typowo gaśniczych, natomiast udajemy się do miejsca docelowego. W najbliższym czasie planowane jest omówienie potencjalnych miejsc, gdzie moglibyśmy prowadzić działania - powiedział dziennikarzowi RMF FM Bartoszowi Styrnie dowódca polskiej grupy, młodszy brygadier Michał Langner.

Jak dodaje - sytuacja jest tak dynamiczna, że Szwedzi nie wskazali jeszcze miejsca, gdzie docelowo Polacy mają walczyć z ogniem. Na pewno będzie to w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miejscowości Sveg i na to też się nastawiamy. Jesteśmy w kontakcie z przedstawicielami MSB, czyli szwedzkiej agencji zarządzania kryzysowego, którzy na bieżąco przekazują na informacje dotyczące rozwoju sytuacji i potencjalny zadań. Natomiast do działań rzeczywistych jesteśmy gotowi wejść natychmiast od momentu, kiedy przygotujemy się z bazą operacji. Jesteśmy gotowi działać jednocześnie na dwóch strefach, co oznacza, że będziemy mogli swoimi działaniami ogarnąć dużo większy obszar niż gdybyśmy przyjechali tylko jedną kompanią gaśniczą - podkreśla Michał Langner.

Do Szwecji pojechało w sumie 140 polskich strażaków. To ratownicy z województw zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, z Mazowsza i Komendy Głównej PSP. 

Mają do dyspozycji 44 wozy ratowniczo-gaśnicze. Podzieleni jesteśmy na dwa moduły gaśnicze. Moduły to grupy ratownicze w ilości jednej kompanii, czyli około 65-70 osób, 20 pojazdów. Są to pojazdy gaśnicze, cysterna, pompy, kilka samochodów wężowych, kłady do poruszania się w warunkach trudnych i oczywiście kilka pojazdów logistycznych - powiedział dziennikarzowi RMF FM Bartoszowi Styrnie dowódca polskiej grupy, młodszy brygadier Michał Langner.

Sprzęt, który polscy strażacy zabrali ze sobą do Szwecji zapewnia im "samowystarczalność" - możliwość prowadzenia działań całkowicie niezależnie od tego, jaki sprzęt zaoferuje strona szwedzka. Zresztą taka jest idea tego innego mechanizmu ochrony ludności, że kraj proszący o pomoc właściwie udziela wsparcia w jakimś minimalnym zakresie, natomiast my - oferując pomoc - gwarantujemy, że dodatkowo nie będziemy, mówiąc lakonicznie, sprawiać problemów logistycznych i że sami sobie poradzimy w tym zakresie - zapewnia Michał Langner.

Wyjazd do Szwecji związany jest z oficjalną prośbą tamtejszych władz, które za pośrednictwem Europejskiego Mechanizmu Ochrony Ludności zwróciły się o wsparcie ratownicze w walce z pożarami lasów.

W internecie pojawił się film, na którym pokazano, jak witano w Szwecji polskich strażaków. Na nagraniu widać stojących na wiaduktach ludzi z polskimi flagami, którzy pozdrawiają przejeżdżający konwój strażaków. Polskich funkcjonariuszy witają również ich szwedzcy odpowiednicy, używając do tego m.in. podnośników.

Jesteśmy podbudowani tym, co widzimy tutaj na ulicach. Wielu Polaków, wielu Szwedów bardzo serdecznie nas wita i jest to dla nas trochę takie... Jest to miłe, oczywiście, ale jest to też dla nas informacja, że rzeczywiście ta pomoc jest potrzebna i że oczekiwania są bardzo duże, więc mamy nadzieje tych oczekiwań nie zawieść - dodaje dowódca polskiej grupy.

Wstępnie akcja polskich strażaków zaplanowana została na 2 tygodnie.


Szacuje się, że w Szwecji w lipcu ogień strawił już ok. dwóch milionów metrów sześciennych lasów. Z powodu suszy nie da się całkowicie ugasić największych z nich. Strażacy koncentrują się na ograniczaniu rozprzestrzeniania się ognia. Jak podały szwedzkie służby bezpieczeństwa, w piątek w nocy na terenie kraju było 80 pożarów, a w sobotę rano 44. Premier Szwecji Stefan Loefven określił sytuację jako "ekstremalną". Tegoroczne lato jest w Skandynawii rekordowo upalne i suche. W najbliższych dniach szwedzcy strażacy obawiają się burz z silnym wiatrem i piorunami, które mogą pogorszyć sytuację.

(ak)