Decyzja gen. Waldemara Skrzypczaka o złożeniu dymisji z funkcji wiceszefa MON była decyzją słuszną - uważają zgodnie politycy wszystkich sejmowych klubów. Najostrzej wypowiada się oczywiście opozycja. "Uważamy, że wszystkie przetargi, które były organizowane przez MON, powinny być sprawdzone przez odpowiednie służby. Chodzi o miliardy złotych" - stwierdził szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Skrzypczak - odpowiedzialny jako wiceminister w MON za zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego - podał się w czwartek do dymisji. Oświadczył, że jest obiektem niesprawiedliwych ataków, które stały się obciążeniem dla rządu. Po południu premier Donald Tusk przyjął jego dymisję.

Wiceszef PO Grzegorz Schetyna ocenił, że Skrzypczak podjął decyzję o dymisji, by "przeciąć cały wachlarz enuncjacji prasowych". Schetyna podkreślił również w rozmowie z dziennikarzami, że w sprawach ważnych, dotyczących uzbrojenia i przetargów, "każdy musi być jak żona Cezara, szczególnie ci ludzie, którzy odpowiadają za publiczne pieniądze i mają na nie wpływ".

Uważam, że dobrze się stało, iż generał Skrzypczak sam podejmuje tę decyzję, (...) chce być z boku, jest do dyspozycji, czeka na wyjaśnienie tych wszystkich spraw - powiedział Schetyna.

Lepiej późno niż wcale - tak natomiast dymisję Skrzypczaka skomentował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jak ocenił, decyzja generała świadczy o tym, że "to, o czym pisała prasa było uzasadnione". Pytany, czy traktuje złożenie dymisji jako przyznanie się do winy, Błaszczak odparł, że "gdyby było inaczej, to ta dymisja by nie nastąpiła". Ale minister Skrzypczak powinien być zdymisjonowany wtedy, kiedy Służba Kontrwywiadu Wojskowego zawiesiła certyfikaty dostępu do informacji niejawnych. Przypomnę, że wtedy zdymisjonowany został nie minister Skrzypczak, ale szef SKW - podkreślił szef klubu PiS.

Uważamy, że wszystkie przetargi, które były organizowane przez MON, powinny być sprawdzone przez odpowiednie służby. Chodzi o miliardy złotych - dodał.

Za sprawdzeniem przetargów opowiada się też Solidarna Polska. Zdaniem rzecznika klubu SP Patryka Jakiego, w sferze bezpieczeństwa panuje bałagan. Konflikt w MON jest znany od dawna. W tle są ustawiane przetargi za duże pieniądze. W sprawie nie chodzi o samego generała Skrzypczaka. Do dymisji powinien podać się sam minister obrony - powiedział Jaki. Jego zdaniem, przetargi MON powinny być tematem posiedzenia komisji obrony narodowej, czego domagał się jego klub.

Jeśli człowiek podaje się do dymisji, bo miał rzekomo dosyć trudnej sytuacji, a jednocześnie nie chce obciążać nią swoich przełożonych: szefa MON i premiera, to należy to przyjąć do wiadomości - skomentował natomiast Artur Dębski z Twojego Ruchu.

Tu mamy dwie strony medalu, bo Skrzypczak to świetny dowódca, jak nikt znający potrzeby polskiej armii, dodatkowo pozytywnie należy ocenić jego stanowisko, jeśli chodzi o Nangar Khel. Z drugiej strony zaś są informacje niepokojące. Powody i przyczyny, dla których odmówiono mu wydania certyfikatu są nieznane, ale jednak o tym się mówi: o jego podatności na wpływy i korupcję - dodał poseł TR.

Rzecznik SLD Dariusz Joński stwierdził, że sygnały o korupcji w polskim wojsku "powinny zostać wyjaśnione do końca". Pytanie, jakie się rodzi, to dlaczego PO chroniła do tej pory Waldemara Skrzypczaka - mówił, dodając, że ma na myśli premiera Donalda Tuska i szefową komisji ds. służb specjalnych Elżbietę Radziszewską (PO). Joński podkreślił, że posłanka PO była przeciwko zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia komisji, czego domagał się Sojusz w związku z ujawnionym przez media listem gen. Skrzypczaka, dotyczącym kupna izraelskich dronów. Radziszewska podkreślała wtedy, że sejmowa speckomisja nie ma uprawnień śledczych, a gen. Skrzypczak nie pracuje w służbach specjalnych. Cały czas uważamy - i taki został złożony wniosek - że komisja ds. służb specjalnych powinna się spotkać celem wyjaśnienia tej sytuacji - powiedział rzecznik SLD.

Wiceszef sejmowej komisji obrony narodowej Mieczysław Łuczak (PSL) podkreślił, że od dawna krytycznie oceniał gen. Skrzypczaka. Nigdy nie był to mój ulubiony minister. Nie powinien nim być - stwierdził Łuczak. Dodał jednak, że "nie wolno nikogo sądzić, oceniać przedwcześnie". Czas pokaże, co z tej sprawy wyniknie. Dopiero po zapoznaniu się z materiałami będziemy mieli pewność - podkreślił.

Śledztwo ws. korupcji, list do izraelskiego resortu obrony

W sobotę "Gazeta Wyborcza" zamieściła podpisany przez gen. Skrzypczaka list do dyrektora generalnego w izraelskim ministerstwie obrony, dotyczący zainteresowania Polski dronami produkcji izraelskiej. Według gazety, pismo może być uznane za sygnał o faworyzowaniu jednego z producentów. W odpowiedzi na publikację MON oświadczyło, że list "miał charakter oficjalny, formalny i kurtuazyjny".

W niedzielę rzecznik MON poinformował, że list gen. Skrzypczaka zostanie przekazany CBA, które zbada, czy doszło do naruszenia przepisów. Zastrzegł jednocześnie, że dotychczas służby nie sygnalizowały nieprawidłowości związanych z tym pismem.

To niejedyne kontrowersje, jakie w ostatnim czasie pojawiały się wokół gen. Skrzypczaka. We wrześniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła z zawiadomienia SKW śledztwo ws. "podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną". Chodziło właśnie o odpowiedzialnego za zakupy i modernizację wiceministra Skrzypczaka. MON podkreślało jednak, że śledztwo jest "w sprawie", a wiceministrowi nie postawiono zarzutów.

Sam Skrzypczak oświadczył natomiast, że "z zadowoleniem przyjął decyzję prokuratury o wszczęciu postępowania w sprawie domniemanych podejrzeń wokół jego osoby". Zapewnił równocześnie, że "nigdy w czasie służby w Wojsku Polskim i później pracy w MON nie przyjmował żadnych korzyści majątkowych", a jego działania "w każdej roli zawsze miały na celu dobro Sił Zbrojnych".

(edbie)