Sprawę zaginięcia dwójki surferów na wodach Zatoki Puckiej przejęła policja w Pucku. Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa zakończyła trwającą od soboty akcję poszukiwawczą. Podejrzenia policji wzbudził jednak fakt, że 20-letni Polak i towarzysząca mu młoda Niemka wypożyczyli sprzęt do surfingu w dwóch wypożyczalniach.

Czynności prowadzimy dwutorowo. Po pierwsze - zaginięcie osób na akwenie, chociaż wszystko wskazuje, że tak się raczej nie stało. Drugi kierunek to oczywiście przywłaszczenie mienia powierzonego z tych dwóch wypożyczalni - mówi rzecznik komendy w Pucku Łukasz Dettlaff.

Poszukiwania surferów zawieszono w niedzielę przed południem. W akcji brał udział śmigłowiec i kilka łodzi ratunkowych. Przeszukiwany był cały obszar Zatoki Puckiej, także z wykorzystaniem kamer termowizyjnych. Po sprawdzeniu akwenu na wodzie nie znaleziono ani ludzi, ani desek.

Gdyby była deska, żagiel, cokolwiek, prowadzilibyśmy dalsze poszukiwania. Jeżeli na całym obszarze nie ma ani jednej deski, która jest niezatapialna, nie ma ani jednego żagla, ani jednego człowieka, to jest podejrzenie, że oni już dawno wyszli na ląd, deski gdzieś są w krzakach a oni jeszcze nie poinformowali o tym nikogo - wyjaśnił Wiesław Jasiński z Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego.

(mal)