Służba Kontrwywiadu Wojskowego odkryła urządzenie podsłuchowe w kolejnej warszawskiej restauracji. Sprawą zajęła się już prokuratura - wszczęto postępowanie sprawdzające.

Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak napisał na Twitterze, że podsłuchy znaleziono "w ramach rutynowego, bardzo wnikliwego sprawdzenia" przed jednym z jego oficjalnych spotkań. "Ważne rozmowy były wcześniej w MON" - zapewnił. "Zapraszają mnie ministrowie po rozmowach zagranicą do restauracji i my zapraszamy. Kwestia sprawdzenia lokalu" - dodał.

"Potwierdzam, iż prowadzimy postępowanie sprawdzające ws. ujawnienia w warszawskiej restauracji urządzeń mogących służyć do podsłuchiwania" - napisał na Twitterze rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.

Postępowanie zostało wszczęte w kierunku art. 267 par. 3  Kodeksu karnego. Przewiduje on grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 dla tego, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem.

Na razie nie ma informacji, jak długo urządzenia podsłuchowe mogły być zainstalowane w lokalu i czy zarejestrowały one jakieś rozmowy. Jak nieoficjalnie dowiedziała się nasza dziennikarka, był to profesjonalny sprzęt nagrywający.

Tę sprawę trzeba wyjaśnić, bo plaga podsłuchów rozlewa się po Warszawie - mówi w rozmowie z RMF FM Marek Biernacki. Szef SKW ma udzielić szerszych informacji sejmowej speckomisji na jej najbliższym posiedzeniu. 

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo w sprawie podsłuchów w innych dwóch warszawskich lokalach, opisanej w ub. r. przez "Wprost". Dotychczas ustalono, że od lipca 2013 r. nagrano tam kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. W tamtej sprawie zarzuty postawiono czterem osobom.

(mn)