2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miała dróżniczka, która dyżurowała na przejeździe kolejowym w Mirocinie koło Rzeszowa. Została zatrzymana przez policję.

Straż Ochrony Kolei zawiadomiła kobieta, która kilkadziesiąt minut stała przed rogatką na przejeździe kolejowym. Szlaban był opuszczony, a torowiskiem nie przejechał żaden pociąg. Dzwoniąca sugerowała awarię.

Policjanci i funkcjonariusze SOK sprawdzili, co robi dróżniczka, która obsługuje przejazd. W budce na stole stała butelka po wódce. Kobieta odpowiedzialna za bezpieczeństwo przejazdu była wyraźnie nietrzeźwa. Przyznała, że piła, ale twierdziła, że skończyła pracę o godz. 20. Policjanci sprawdzili jej wersję - okazało się, że powinna pracować do 22.

Dróżniczka trzeźwieje w policyjnym areszcie. Usłyszy zarzut kierowania ruchem na przejeździe kolejowym w stanie nietrzeźwości. Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności.