P.o. sekretarz generalny PO, minister sportu Andrzej Biernat zapowiedział, że władze Platformy zwrócą się do Radosława Sikorskiego, Bartosza Arłukowicza i Sławomira Neumanna o wyjaśnienia dotyczące kosztów ich podróży służbowych. Tygodnik "Wprost" napisał miedzy innymi, że Sikorski od 2007 roku do września 2014 r. - w czasie, gdy pełnił funkcję szefa polskiej dyplomacji - wykorzystywał publiczne środki na podróże prywatnym autem.

Biernat przypomniał, że sprawę podróży Sikorskiego badała już prokuratura i odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Jeżeli złamał prawo, to od tego są odpowiednie organy, żeby to prawo egzekwować, a jeżeli prokuratura uznała, że nie, to znaczy, że wszystko działo się w ramach obowiązujących przepisów - zaznaczył p.o. sekretarz generalny PO.

Poinformował jednak, że władze Platformy zwrócą się do Sikorskiego o wyjaśnienia dotyczące kosztów jego podróży. O wyjaśnienia poproszeni zostaną też minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Termin posiedzenia zarządu nie jest jeszcze znany. Według Biernata, ma się zebrać jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Omówi wówczas wyniki listopadowych wyborów samorządowych, a przy okazji zajmie się też podróżami poselskimi.

Biernat zaznaczył przy tym, że on sam również w weekendy korzysta z prywatnego samochodu. Kiedy przyjeżdżam do domu, to kierowca wraca, a ja jeżdżę swoim samochodem na tysiące spotkań, łącznie z poniedziałkiem, sobotą, niedzielą, czasem piątkiem. Jest więc pytanie, czy my - jako posłowie - mamy prawo do tych pieniędzy czy nie? - powiedział minister sportu.

Przyznał jednak, że obecnie nie pobiera za te przejazdy pieniędzy z sejmowej kasy. Na początku, jako poseł, korzystałem z tych pieniędzy, nigdy nie maksymalnie, ale jakiś kwoty pobierałem z tego tytułu - dodał.

Biernat odniósł się też do poniedziałkowych wypowiedzi polityków PiS Mariusza Błaszczaka i Marcina Mastalerka, którzy zażądali od premier Ewy Kopacz, by wyrzuciła Sikorskiego z PO i z funkcji marszałka Sejmu. Niech oni się zajmują swoją partią, ja się nie zajmuję sprawami wewnętrznymi PiS. Jeżeli ktoś złamał prawo, to u nas jest taki standard, że jeżeli są tylko postawione zarzuty, to ten ktoś podaje się do dymisji, zawiesza swoje członkostwo w klubie i w partii. Jeżeli ktoś nie ma postawionych zarzutów, to dlaczego ma to robić? - pytał Biernat.

Tygodnik "Wprost" napisał w poniedziałek, że Sikorski w okresie od 2007 r. do września 2014 r., kiedy pełnił funkcję szefa polskiej dyplomacji i przysługiwał mu samochód służbowy z kierowcą, a także ochrona BOR, przejechał prywatnym autem w celach służbowych 32 tys. km. Za każdy przejechany kilometr własnym samochodem poseł dostaje z Sejmu 83 gr.

Arłukowicz z kolei - jako poseł - na podróże własnym autem pobrał w 2012 r. 27 tys. zł. Neumann - jak podał "Wprost" - w 2009, 2010, 2011, 2012 i 2013 roku deklarował przejazdy za każdym razem na identyczną kwotę - 35 tys. 103 złotych.

Rzeczniczka marszałka Sejmu Małgorzata Ławrowska nazwała w poniedziałek publikację "Wprost" insynuacjami. Zaznaczyła, że ministrowie "rozdzielają podróże ministerialne od poselskich, co szczególnie obowiązuje w okresie prowadzenia kampanii wyborczych". Podkreśliła, że sprawa była wielokrotnie wyjaśniana w mediach, a prokuratura po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia śledztwa.

Z kolei Arłukowicz oświadczył w poniedziałek, że większa liczba służbowych wyjazdów poselskich w 2012 i 2013 r. była m.in. naturalną konsekwencją powołania go na stanowisko ministra. Dodał, że liczba przejechanych kilometrów wynika też "ze szczególnego położenia województwa zachodniopomorskiego" - Arłukowicz ma w Szczecinie swoje biuro poselskie.

(j.)