Jest wniosek do prokuratury w sprawie ujawnionego przez RMF FM prokuratorskiego plagiatu. W poniedziałek opublikowaliśmy materiały, z których wynika, że prokuratorzy, przygotowujący dla Sejmu wniosek o zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego i zarzucający mu m.in. plagiat - sami go popełnili, przepisując bez podania źródła kilkanaście fragmentów prac nieżyjącego prof. Andrzeja Marka.

Jest wniosek do prokuratury w sprawie ujawnionego przez RMF FM prokuratorskiego plagiatu. W poniedziałek opublikowaliśmy materiały, z których wynika, że prokuratorzy, przygotowujący dla Sejmu wniosek o zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego i zarzucający mu m.in. plagiat - sami go popełnili, przepisując bez podania źródła kilkanaście fragmentów prac nieżyjącego prof. Andrzeja Marka.
Stanisław Gawłowski /Tomasz Gzell /PAP

Zawiadomienie o możliwości popełnienia plagiatu przez prokuratorów złożyli w Prokuraturze Generalnej posłowie Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann i Arkadiusz Myrcha. Domagają się oni wszczęcia w tej sprawie postępowania i informowania o jego postępach. Wymienionym w naszych materiałach autorkom pisma do Sejmu zarzucają przywłaszczenie sobie autorstwa cudzych słów, co stanowi czyn zagrożony kara do 3 lat więzienia.

Tutaj znajdziecie zawiadomienie złożone przez posłów PO

"Nie może być mowy o pomyłce czy przypadkowej zbieżności" - piszą we wniosku parlamentarzyści PO. Przypominają, że poza zapożyczonymi bez wskazania źródła słowami te same osoby w innych miejscach wniosku i inne osoby cytowały poprawnie. Ich zdaniem to wręcz niewyobrażalne, że prokurator zarzucając komuś plagiat sam przekleja duże fragmenty pracy uznanego naukowca.

Szczegółową analizę prokuratorskiego plagiatu znajdziecie tutaj

Wysłany do Sejmu wniosek prokuratury ws. zatrzymania i aresztowania posła Gawłowskiego zawiera co najmniej 12 fragmentów tekstu, wziętych wprost z komentarza do Kodeksu karnego autorstwa prof. Andrzeja Marka. Prokurator tylko raz, w niejasny sposób wspomina, że przywołuje jego słowa. Nie używa przypisów do tekstu ani nie oznacza w nim cytatów z prac profesora. W większości przypadków posługuje się nimi bez użycia cudzysłowu, jak własnymi słowami.

Łącznie zapożyczono tak około 60 wierszy, a więc około dwóch stron całego dokumentu.

KLIKNIJ W LINK, ŻEBY POWIĘKSZYĆ ZDJĘCIE>>>

Jedyne miejsce, w którym wniosek wymienia nazwisko prof. Marka, to fragment jego komentarza dotyczący przestępstwa plagiatu. Prokuratura napisała w nawiasie: "(komentarz do art. 12 kodeksu karnego Andrzej Marek)". Niewłaściwie jednak oznacza, czego dotyczy treść tego nawiasu. Pojawia się on po zdaniu ujętym w cudzysłów, co stwarza wrażenie, że prof. Marek jest autorem tylko tego zdania. To zaś nieprawda, bo prokurator w tym miejscu przepisał z pracy prof. Marka całe dwa akapity, zajmujące ponad połowę strony. 

KLIKNIJ W LINK, ŻEBY POWIĘKSZYĆ ZDJĘCIE>>>

Prokuratura odpiera zarzuty

Całkowicie nie zgadzam się z takim stanowiskiem. Pojęcie "plagiatu" odnosi się przede wszystkim do prac naukowych - doktorskich, doktorów habilitowanych, w których wymaga się samodzielnego przeprowadzenia badań, samodzielnego wnioskowania, nie opierania się wyłącznie na cudzych badaniach i cudzych poglądach. I wtedy, w takiej sytuacji trzeba odnosić się do autorów, kiedy się powiela się ich w pracach naukowych - mówi w rozmowie z PAP zastępczyni prokuratora generalnego prok. Beata Marczak.

Jak dodała, zupełnie innemu celowi służą pisma procesowe. Opierają się one na korzystaniu z określonych procedur prawnych dotyczących formułowania pism procesowych. W uzasadnieniach często odwołujemy się do poglądów komentatorów prawa, jednakże tak naprawdę każde zdanie prawnika - prokuratora, czy też adwokata, czy sądu w wyrokach musiałoby być opatrzone odwołaniem się do określonego autora danego poglądu prawnego, który jest zresztą później powielany w poglądach innych prawników - powiedziała.