W czterech miastach związkowcy z PKP zorganizowali kilkugodzinny strajk ostrzegawczy. Teraz grożą strajkiem generalnym. Żądają dofinansowania przewozów regionalnych. Na pewno do protestu nie dojdzie podczas świąt.

W Krakowie i Poznaniu pociągi nie jeździły od 8.00 do 9.00; w Lublinie od 7.30 do 9.20; a w Białogardzie strajkowano od 5.00 do 6.50.

W tym ostatnim mieście w trasę nie wyjechało pięć pociągów do Szczecina, Piły, Kołobrzegu, Słupska i pośpieszny do Poznania. Ze stolicy Wielkopolski nie odjechało 11 składów. Był tam nasz reporter Adam Górczewski:

W Lublinie kolejarze na dwie godziny zablokowali tory. Protestujący zatrzymali m.in. pociąg do Kostrzynia przez Warszawę, który miał odjechać z lubelskiego dworca o godz. 7.30. W Krakowie nie odjechało lub będzie miało opóźnienia pięć pociągów, m.in. do Czechowic-Dziedzic, Katowic oraz ekspres do Warszawy. Od strony Tarnowa i Zakopanego ruch odbywa się bez przeszkód. Kolejarze zapowiadają, że jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, mogą nawet wstrzymać ruch na kilku węzłach w regionie. W całym kraju bez zakłóceń jeżdżą pociągi InterCity i EuroCity.

Związkowcy uważają, że rząd i PKP nie wywiązują się z porozumień. Dotyczyły one m.in. zapewnienia większych pieniędzy na przewozy regionalne i opracowania jasnej polityki transportowej w krajowych przewozach regionalnych. Związkowcy obawiają się też, że zmiany w PKP, bez realizacji ich postulatów, doprowadzą do pogorszenia warunków pracy kolejarzy, a także do likwidacji stanowisk pracy. Zarząd PKP uważa, że ogłoszenie strajku, nawet krótkotrwałego, nie rozwiąże problemów spółki. Posłuchaj relacji Jana Mikruty:

O kondycji PKP czytaj też na stronach portalu Interia.pl