To dobra ustawa - zapewnia minister Julia Pitera, broniąc swojego projektu ustawy antykorupcyjnej. Business Centre Club wydał właśnie miażdżącą opinię o projekcie. Zdaniem przedsiębiorców, dokument nie spełnia podstawowych norm państwa prawa, jest źle napisany i sprawi gigantyczne kłopoty interpretacyjne.

BCC krytykuje praktycznie każdy element tej ustawy. Twierdzi, że projekt nie rozwiązuje problemu korupcji, jest represyjny, a nie prewencyjny, i działa na zasadzie "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf".

Przedsiębiorcy uważają również, że projekt próbuje uprościć prawo tak, że wrzuca wszystko do jednego worka i powoduje kłopoty interpretacyjne. Poza tym łamie prawo pracy i jest napisany amatorskim językiem. Miesza pojęcia z prawa publicznego z pojęciami z prawa cywilnego - mówi reporterce RMF FM jeden z przedsiębiorców:

Przedsiębiorcom nie podoba się także stworzenie jawnego rejestru majątkowego, braki definicyjne i to, że uderza w prowadzących działalność gospodarczą i przedsiębiorczych parlamentarzystów. Najlepszym kandydatem na parlamentarzystę jest bezdomny, bezrobotny i sierota. Wtedy spełni wymogi czystości - ironizują przedstawiciele BCC:

Według Business Centre Club w ustawie Julii Pitery absurd goni absurd i jest pewniakiem do bubli prawnych dziesięciolecia.

Minister ds. walki z korupcją broni się, twierdząc, że projekt jest wartościowy. Z Julią Piterą rozmawiała reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka. Czy minister ma sobie coś do zarzucenia?