Klub Prawa i Sprawiedliwości - jak dowiedział się nasz reporter - rozważa złożenie wniosku o odwołanie Zbigniewa Religi ze stanowiska ministra zdrowia. Stało się to po tym, jak po południu premier Kazimierz Marcinkiewicz oficjalnie opowiedział się za pozostawieniem Religi w resorcie.

Podczas rozmów z protestującymi w Warszawie pracownikami służby zdrowia Religa zadeklarował, że „w zaistniałej sytuacji” nie ustąpi ze stanowiska ministra zdrowia. Z kolei premier zaznaczył, że dymisji Religi nie przyjmie. Niestety, nikt nie wyjaśnił co oznaczają słowa "obecna sytuacja", i czy przypadkiem nie potrwa ona zaledwie dwa tygodnie.

Do objęcia fotela szefa resortu zdrowia przygotowuje się już Bolesław Piecha popierany przez parlamentarne zaplecze PiS-u, a na szefa NFZ już wkrótce zostanie powołany Andrzej Sośnierz. Potwierdził to w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka w RMF FM obecny wicepremier zdrowia. Także sam Sośnierz przyznał w rozmowie z naszą reporterką, że rozmowy trwają.

Co zatem oznaczają deklaracje Religi i Marcinkiewicza złożone podczas spotkania z manifestującymi w Warszawie lekarzami i pielęgniarkami? Zdaniem wielu polityków to demonstracja siły, która ma pokazać samodzielność premiera. Kazimierz Marcinkiewicz nie zamierza bowiem ugiąć się pod presją własnego zaplecza, czyli PiS-u, który Religę krytykuje, a na nowego ministra namaścił już Bolesława Piechę.

Ostatnio zresztą Kazimierz Marcinkiewicz musi walczyć o każdy kawałek podłogi, skrzętnie wyrywany mu spod nóg. Najpierw niechętnie przyjmowana przez niego koalicja, i pomimo uśmiechu znamienny fakt niewprowadzenia ministrów Giertycha i Leppera do resortów (pokazujący stosunek premiera do tych osób); potem nominacja Anny Fotygi – a tym samym przeniesienie koordynacji polityki zagranicznej do Pałacu Prezydenckiego. Wszystko to sprawia, że premierowskie pole władzy cały czas się kurczy. Nominacja Piechy, chcącego realizować inny program (powrót do budżetowej służby zdrowia znanej z PRL-u), byłaby kolejnym uszczerbkiem... Posłuchaj także relacji reporterki RMF FM Beaty Lubeckiej: