Matka i żona Piotra Kijanki rozpoznały jego ciało wyłowione wczoraj z Wisły. Jak już informowaliśmy, wcześniej śledczy znaleźli przy zwłokach dokumenty należące do zaginionego na początku stycznia mężczyzny.

Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują na to, że mężczyzna się utopił. 

Prokuratura nadal będzie prowadzić śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, by jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć, czy ktoś mógł się przyczynić do śmierci Piotra Kijanki. 

Poszukiwania Piotra Kijanki trwały od stycznia

34-letni Piotr Kijanka w nocy 6 stycznia ok. godz. 23:36 wyszedł z jednej z restauracji na pl. Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na os. Dąbie ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Sylwetkę mężczyzny zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu - widać tam zaginionego, gdy przechodził ulicą Miodową, a następnie Starowiślną.

Jak mówiła mediom żona Piotra Kijanki, w restauracji na Kazimierzu świętowali razem z mężem i przyjaciółmi jej 30. urodziny. Ona wyszła jednak z restauracji nieco wcześniej. Media podawały, że małżonkowie są trzy lata po ślubie, mają dwuletniego synka i spodziewają się kolejnego dziecka.

Wczoraj ciało mężczyzny wyłowiono z Wisły w okolicy stopnia wodnego Dąbie. Zwłoki znaleźli pracownicy zapory.

(m)