O polskiej ofensywie w sprawie nowego układu sił w UE pisze "Gazeta Wyborcza", która dotarła do rządowych dokumentów negocjacyjnych dziesięć dni przed kluczowym szczytem UE w Brukseli. Z tych dokumentów znika drażniący inne stolice "pierwiastek kwadratowy". Mowa za to o równości i demokracji.

Przywódcy Unii mają 21-22 czerwca zdecydować, co znajdzie się w nowym unijnym traktacie. Rząd Jarosława Kaczyńskiego chce ostatnim rzutem na taśmę przekonać partnerów do swej koncepcji podejmowania decyzji w Unii.

Polska nie rezygnuje z forsowania systemu głosowania opartego na pierwiastku kwadratowym z liczby ludności, który osłabia największe kraje UE. Jednak w dokumentach przygotowanych na ostatnią rundę konsultacji z partnerami z Unii nie ma ani słowa o 

pierwiastku.

Ta zmiana tonu wiąże się z krytyką systemu pierwiastkowego w całej UE. Poparły go dotąd tylko Czechy. Tuż przed szczytem polscy negocjatorzy będą więc przekonywali, że nie chcemy wywracać do góry nogami tzw. zasady podwójnej większości, już zapisanej w 

traktacie konstytucyjnym.

Zgodnie z nią do podjęcia decyzji trzeba co najmniej 15 państw Unii, reprezentujących co najmniej 65 proc. jej ludności. Polska chce jednak skorygować ten system, by był "bardziej

demokratyczny". System pierwiastkowy jest więc teraz "sprzedawany" partnerom jako ulepszona podwójna większość.

Koronnym argumentem "za" ma być wyliczenie, że polska propozycja zwiększa wskaźnik efektywności podejmowania decyzji w Unii do 15 proc. (z 13 proc. w przypadku rozwiązań zapisanych w eurokonstytucji). Zdaniem polskich negocjatorów to poważny atut, bo przeciwnicy zarzucają Polsce, że chce doprowadzić do blokady decyzyjnej Unii.