Pielęgniarki z Wyszkowa złożyły zawiadomienie do prokuratury w sprawie złamania praw pracowniczych. Chodzi o niezrealizowane obietnice, które dyrekcja szpitala złożyła im po ich czerwcowym strajku.

Pielęgniarki miały dostać 700 złotych dodatku do wynagrodzenia zasadniczego. Pieniądze do tej pory nie wpłynęły na ich konta.

Natomiast obniżono im pensje za to, że strajkowały. Jesteśmy gotowe na kolejny protest - zapowiadają.

Dziś dyrektor szpitala w Wyszkowie na Mazowszu poinformowała, że to minister zdrowia wprowadził ją w błąd. Cecylia Domżała twierdzi, że obiecując pielęgniarkom podwyżki w wysokości 700 złotych, opierała się na deklaracjach szefa resortu zdrowia Mariana Zembali. Błąd został wywołany przez osobę, która uczestniczyła w negocjacjach - pisze szefowa wyszkowskiej placówki w liście skierowanym do pielęgniarek.

Zarzuca ministrowi, że z 700 złotych - 400 - miało pochodzić ze środków, które wszystkim pielęgniarkom od sierpnia obiecywał minister zdrowia. Sam szpital miał dołożyć trzysta złotych. Taka podwyżka jest nadal aktualna i jest realizowana - zapewnia dyrektor.

(abs)