W Sejmie dziś głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Wotum, o które w poniedziałek wnioskował sam premier Leszek Milller. SLD jeszcze we wtorek było pewne wygranej. Następne dni pokazały jednak, że owa radość może być przedwczesna...

Aby wotum zaufania przyjęto, potrzebna jest większość głosów posłów obecnych na sali. Przy stuprocentowej frekwencji - to 231 głosów.

Jeżeli nastąpi pełna mobilizacja, rząd będzie mógł liczyć zapewne na 192 posłów SLD (klub liczy 193 osoby, ale posłanka Sojuszu Izabella Sierakowska albo nie weźmie udziału w głosowaniu, albo się wstrzyma), 16 - koalicyjnej UP, 9 - z koła Partii Ludowo-Demokratycznej, która tworzy koalicję parlamentarną z SLD i UP.

Rząd poprze zapewne 6 byłych posłów SLD, dziś niezrzeszeni oraz 2 posłów mniejszości niemieckiej, którzy zazwyczaj wspierali rząd. Wspólnie daje to rządowi 225 głosów. To wciąż mało.

Nie wiadomo, jak zachowa się 5 posłów Polskiego Bloku Ludowego. Jego lider Wojciech Mojzesowicz zażądał wczoraj odwołania ministra rolnictwa Adama Tańskiego w zamian za poparcie dla rządu Millera.

PBL jest więc w tej chwili języczkiem u wagi. Drugim jest Samoobrona. Andrzej Lepper zapowiedział co prawda, że w jego ugrupowaniu wprowadzona została dyscyplina głosowania przeciw wyrażeniu wotum zaufania rządowi Millera, jednak nie potrafił w czwartek odpowiedzieć na pytanie, czy klub Samoobrony stawi się w komplecie.

10:05