Dużo zapowiedzi, obietnic i zobowiązań, mało konkretów w sprawie dokonań prawie dwóch lat sprawowania władzy – tak można podsumować kilkudziesięciominutowe expose premiera w Sejmie. Na Wiejskiej ważą dziś losy Leszka Millera i jego ekipy.

W Polsce powstała zupełnie nowa sytuacja - w ten sposób Leszek Miller uzasadnił, dlaczego złożył wniosek o wotum zaufania dla swego rządu. Premier roztaczał ambitne wizje na przyszłość i te właśnie wizje zdominowały jego wystąpienie.

Jego gabinet – jeśli utrzyma się przy władzy – zapewni 5-procentowy wzrost gospodarczy, zmniejszy liczbę bezrobotnych o 250 tys. osób i rozważy – po głębokim namyśle - wprowadzenie podatku linowego. Miller zapowiedział też zniesienie barier i utrudnień w prowadzeniu działalności gospodarczej.

O sukcesach Miller powiedział niewiele. Pochwalił się triumfami w polityce zagranicznej, dbałością o najuboższych, a także o ożywienie gospodarki. Przemilczał jednak, że efekty w tym zakresie są mierne. Bardzo ciekawy był za to język, jakim mówił Leszek Miller, przypominający nowomowę z obrad KC PZPR. Oto chyba najciekawszy fragment jego wypowiedzi:

To było wystąpienie przestraszonego biurokraty, bez energii, bez wiary, bezbarwne i słaba – tak politycy, z lewa i z prawa, oceniają wystąpienie premiera w Sejmie. Posłuchaj relacji reporterów RMF: Jana Mikruty, Beaty Lubeckiej i Konrada Piaseckiego:

Po wystąpieniu premiera, pytania zadają posłowie. Potem odbędzie się głosowanie. Według szacunków szef rządu może liczyć na 234 głosy, czym zapewni sobie zwycięstwo.

13:00