Jeżeli ta pani uważa, że może we mnie znaleźć sprzymierzeńca, niech się do mnie zgłosi, znajdziemy porozumienie - deklaruje Ewa Kopacz. Małgorzata Szczypińska-Kozioł, pełnomocnik chorych na hemofilię, którzy chcą zaskarżyć państwo za zakażenie ich żółtaczką, z zaproszenia chętnie skorzysta, czeka jednak na ruch minister zdrowia.

Ja się cieszę, że w ogóle taka informacja do mnie dotarła. Natomiast nie uzyskałam jej bezpośrednio od pani minister. Dopóki nie będę miała jasnego stanowiska z ministerstwa i zaproszenia na rozmowy, to nie mogę się w tej sprawie wypowiadać - mówi Szczypińska-Kozioł.

Adwokat chorych na razie przygotowuje się do złożenia pozwów. Zbiera oświadczenia o stanie majątkowym chorych, żeby mogli skorzystać ze zwolnienia z wysokich opłat sądowych. Chorych domagających się odszkodowania od Skarbu Państwa przybywa. Pozwy obejmą już nie 215, ale od trzystu do czterystu osób. Domagają się po 100 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa za zakażenie wirusem podanym razem z lekami krwioopochodnymi. Chcą też wymóc na ministerstwie, by zaczęło finansować leki syntetyczne. Tak właśnie jest w innych europejskich krajach – mówią.

W kilku krajach chorzy na hemofilię wygrali podobne procesy o odszkodowania. Na pewno jednak – jak sami mówią – bardziej zależy im na tym, by zaczęto podawać nieszkodzące im leki.

W Polsce na hemofilię choruje około 4 tysięcy osób (każdego roku rodzi się około 50 dzieci z hemofilią), 80 proc. z nich jest zakażonych wirusowym zapaleniem wątroby (WZW) typu C. Wirus ten przebywa w organizmie przez 20-30 lat, nie dając objawów. Aż 85 proc. zakażeń przechodzi w formę przewlekłą i niszczy wątrobę.