Konsumenci się cieszą, bo ceny tegorocznych owoców wyraźnie spadły w porównaniu z rokiem poprzednim. Kwaśne miny mają za to sadownicy – przetwórnie skupują owoce po tak niskich cenach, że owoców nie opłaca się zrywać. Związek Sadowników ma dziś podjąć decyzję, czy nie zbojkotować przetwórni.

Sadownicy otrzymują w skupie od 16 do 17 groszy za kilogram jabłek. To sześć razy mniej w porównaniu z rokiem poprzednim, kiedy przetwórnie płaciły za kilogram nawet złotówkę. W efekcie skupy owoców świecą pustkami, bo sadownicy czekają na lepsze czasy, czyli wyższe ceny.

Skup owoców w podpoznańskim Czempiniu odwiedził reporter RMF FM, Adam Górczewski. Jak relacjonuje, cztery z pięciu należących do przedsiębiorstwa ciężarówek były puste. W tym roku bardzo mało ludzi przyjeżdża - potwierdza właściciel skupu:

Nadzieje wielu sadowników na lepszy zarobek mogą się jednak okazać płonne - szanse na wzrost cen owoców w tym roku są bardzo nikłe. Winna jest przede wszystkim klęska urodzaju - owoców jest na rynku dużo, a to oznacza niskie ceny. Poza tym polscy sadownicy są bardzo słabo zorganizowani i nie potrafią efetywnie wpływać na poziom cen w skupach. Na przykład w Holandii produkuje się około sześciokrotnie mniej jabłek jak w Polsce i jest tam poniżej dwóch tysięcy producentów - tłumaczy doktor Krzysztof Zmarlicki z Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach:

Dramat polskich sadowników ma również swoje początki w ubiegłorocznej hossie - rok temu przetwórnie przepłaciły za owoce, bo po wiosennych mrozach spodziewano się, że jabłek będzie mało. Ponieważ w poprzednim sezonie przetwórcy ponieśli straty, teraz próbują to sobie odbić.

Jest jednak ktoś, kto cieszy się z niższych cen jabłek, a mianowicie goście owocowych targów. Pensje też nie są duże - tłumaczą reporterce RMF FM, Agnieszce Wyderce: