Przed krakowskim sądem - po ponad 20 latach, jakie minęły od brutalnego zabójstwa studentki UJ Katarzyny Z. - miał się w środę rozpocząć proces mężczyzny oskarżonego o morderstwo. Sprawa została jednak odroczona do 12 lutego.

Jak informuje reporter RMF FM Marek Wiosło powodem odroczenia była wymiana jednego z ławników, który nie zdążył zapoznać się z dokumentami.

W poszukiwanie zabójcy studentki UJ Katarzyny Z., której szczątki - fragmenty skóry i ciała - wyłowiono z Wisły 7 i 14 stycznia 1999 r., zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.

Po ponad 20 latach na ławie oskarżonych miał dziś zasiąść Robert J., któremu zarzucono zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Według ustaleń, miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe.

Młodą kobietę więził, maltretował fizycznie i psychicznie. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.

Największa zagadka polskiej kryminalistyki

Akt oskarżenia w sprawie, nazywanej jedną z największych zagadek polskiej kryminalistyki, ma cztery tomy i liczy ok. 800 stron. Krakowski sąd chce przesłuchać ok. 200 świadków. Na razie są to osoby wskazane przez prokuratora - nie wiadomo, ilu świadków wskaże m.in. obrona. Sąd dysponuje także opiniami ok. 20 biegłych.

Za zamkniętymi drzwiami

Jeżeli tylko proces ruszy, to wiele wskazuje na to, że będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Na dziś zaplanowano odczytanie aktu oskarżenia. Z powodu odroczenia sprawy nie doszło jednak do tego. We wcześniejszej rozmowie z dziennikarzami pełnomocnik Roberta J. ocenił, że jednoznacznych dowodów przeciwko jego klientowi nie ma, a i te pośrednie są "wątpliwe".

W 2000 r. ujawniono, że przy szczątkach Katarzyny Z. znaleziono ślady biologiczne, które nie pochodziły od ofiary. Wykorzystano je do weryfikacji osób, będących w kręgu podejrzeń. Nie przyniosło to jednak efektów i w październiku 2000 r. prokuratura umorzyła śledztwo.

Pod koniec 2011 r. krakowska policja poinformowała, że funkcjonariusze z tzw. Archiwum X ponownie analizowali materiały tego śledztwa i ustalali nowe dowody. Było to możliwe m.in. dzięki postępowi w dziedzinie badań kryminalistycznych i współpracy z ekspertami w różnych dziedzinach.

Na tej podstawie krakowska prokuratura w styczniu 2012 r. podjęła śledztwo na nowo i zleciła m.in. ekshumację szczątków. Jak podawała, w wyniku oględzin ujawniono szereg śladów kryminalistycznych i dowodów, które zostały zabezpieczone dla potrzeb śledztwa. Były to substancje, włosy, drobiny i włókna pozwalające - zdaniem śledczych - na podjęcie dodatkowych czynności.

Roberta J. zatrzymano w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu; nie przyznał się on do winy. Jak podała Prokuratura Krajowa, mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania.