Przywrócenia do pracy i wypłaty 240 tysięcy złotych odszkodowania, domaga się były prezes stadniny w Janowie Podlaskim Marek Trela. Planowany na czwartek proces przed sądem pracy w Białej Podlaskiej, jednak nie rozpoczął się. Został odroczony do 28 czerwca.

Powodem odroczenia sprawy jest choroba pełnomocnika Marka Treli. Były prezes stadniny koni w Janowie Podlaskim nie czuł się na siłach, żeby wystąpić w sądzie bez adwokata. Pismo pełnomocnika Marka Treli wpłynęło do sądu na niespełna półtorej godziny przed planowanym początkiem rozprawy. Poinformował on sąd o chorobie i posiadanym zwolnieniu lekarskim potwierdzonym przez lekarza sądowego. Czasu było za mało, żeby ustanowić zastępstwo.

Sąd w Białej Podlaskiej pytał Marka Trelę, czy widzi możliwość rozpoczęcia sprawy bez  pełnomocnika. Marek Trela tłumaczył, że wolałby, aby rozprawa toczyła się w obecności radcy prawnego. Strona przeciwna nie wniosła sprzeciwu, pozostawiając wniosek do uznania sądu. Ten postanowił więc rozprawę odroczyć.

"Tu nie chodzi o pieniądze"

Pozew dotyczy wniosku o przywrócenie do pracy oraz wypłatę odszkodowania w wysokości 240 tysięcy złotych. Pieniądze są kwestią może i trzeciorzędną - mówił przed rozprawą były prezes stadniny w Janowie Podlaskim Marek Trela. Nie liczę na przywrócenie do pracy. Chciałbym się jednak dowiedzieć przede wszystkim jakie były powody mojego odwołania. Pozew to walka o obronę mojego dobrego imienia - tłumaczył.

Przedstawiciel stadniny mecenas Grzegorz Fertak uważa, że zwolnienie Marka Treli odbyło się zgodnie z prawem. Pan Marek został powołany na stanowisko i zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego w momencie odwołania ze stanowiska równocześnie wygasła umowa o pracę - podkreślił.  Zapytany, czy na rozprawie złoży wniosek o odrzucenie pozwu, potwierdził, że tak właśnie zrobi.

(ug)