Gmina Koniecpol w Śląskiem wywalczyła pieniądze na wodociąg. Na rozmowach w tej sprawie był dzisiaj w kancelarii premiera burmistrz Koniecpola Ryszard Suliga. Pół roku temu w gminie wyschła część studni i kilkanaście wsi nie ma teraz bieżącej wody.

Gmina Koniecpol w Śląskiem wywalczyła pieniądze na wodociąg. Na rozmowach w tej sprawie był dzisiaj w kancelarii premiera burmistrz Koniecpola Ryszard Suliga. Pół roku temu w gminie wyschła część studni i kilkanaście wsi nie ma teraz bieżącej wody.
Ci, którzy muszą utrzymać gospodarstwo, potrzebują każdego dnia nawet około 700 litrów wody /Jacek Skóra /RMF FM

Jak ustalił reporter RMF FM Marcin Buczek, rozpoczęcie budowy wodociągów to kwestia najbliższych miesięcy. Najpierw burmistrz musi złożyć wniosek o pomoc finansową u wojewody. Dzisiaj - jak powiedział naszemu dziennikarzowi - obiecano mu w Warszawie, że gmina dostanie z budżetu centralnego około 80 procent kwoty potrzebnej na całą inwestycję. Będą to pieniądze na likwidowanie skutków klęski żywiołowej, bo w Koniecpolu stwierdzono tzw. suszę geologiczną. Pozostałe 20 procent burmistrz musi znaleźć sam, ale tutaj jest szansa na dotację z Funduszu Ochrony Środowiska.

Stacja uzdatniania wody ma powstać w Rudnikach, gdzie jest już studnia. Wstępne plany zakładają, że w drugiej połowie roku w części domów powinna być już bieżąca woda.

Od wakacji bieżącej wody nie ma w 17 wsiach. W tym czasie strażacy rozwieźli mieszkańcom gminy około miliona litrów wody do picia. Wczoraj jednak nie przyjechali np. do Kuźnicy Wąsowskiej, którą odwiedził nasz reporter - było bowiem za zimno. Termometry pokazały tam rano 12 stopni mrozu, a przy takiej temperaturze zamarzają zawory w strażackich autach.

Ci, którzy muszą utrzymać gospodarstwo, potrzebują każdego dnia nawet około 700 litrów wody. Cały czas musimy dzielić wodę: trochę na mycie, część do picia, tyle do prania, a tyle do gotowania - wyliczała w rozmowie z Marcinem Buczkiem mieszkanka Kuźnicy.

W wielu domach mieszkańcy wyciągnęli z zakamarków stare wirnikowe pralki, bo automatyczne nie działają. Niektórzy wożą pranie do rodziny lub znajomych w mieście.

Ta męczarnia trwa już pół roku, a końca nie widać. Trudno uwierzyć, że w XXI wieku brakuje nam wody - mówiła nam mieszkanka Wąsosza.

(edbie)