Mimo złego tuszu i możliwości wielokrotnego głosowania wczorajsze wybory prezydenckie w Afganistanie były uczciwe, a wysoka frekwencja jest "zachęcającym przejawem uczestnictwa w procesie demokratycznym" – uważają niezależni obserwatorzy.

Wczoraj miliony Afgańczyków z równin na południu kraju, gór Hindukuszu i stepów na północy zjawiły się w punktach głosowania, aby po raz pierwszy w dziejach kraju wybrać bezpośrednio swego przywódcę spośród 16 kandydatów, wśród których faworytem był obecny tymczasowy prezydent, pasztuński arystokrata Hamid Karzaj.

Wyborcy nie przestraszyli się talibów, obalonych trzy lata temu, którzy grozili śmiercią każdemu, kto pójdzie głosować. Trwającemu od trzech lat trudnemu marszowi Afganistanu ku demokracji zagroziły wczoraj nie bomby i kule, lecz złe pisaki, którymi personel w części punktów głosowania znaczył kciuki wyborców, aby zapobiec wielokrotnemu zgłaszaniu się przez nich po kartki wyborcze.

Pisaki przeznaczone specjalnie do tego celu miały tusz trudno zmywalny, ale tusz z innych, użytych zamiast nich, schodził z palców dość łatwo. Władze tłumaczą, że nastąpiło to wskutek pomyłek komisji wyborczych.

Na afgańskich bazarach krążyły przed wyborami pogłoski, że talibowie wszędzie mają szpiegów i od soboty będą przyglądać się dłoniom swych rodaków, aby po plamie trudno zmywalnego tuszu rozpoznać i ukarać bezbożnych uczestników głosowania.

Na wiadomość o stosowaniu złych pisaków 15 współzawodników Karzaja, wśród nich jego główni rywale, oświadczyło wczoraj po kilku pierwszych godzinach głosowania, że wycofują swoje kandydatury, żądają wstrzymania wyborów i chcą, aby przeprowadzono je od nowa.

Komisja wyborcza nie zgodziła się wstrzymać głosowania, mówiąc, że pozbawiłoby to miliony ludzi sposobności do bezpośredniego zadecydowania o tym, kto ma stanąć na czele kraju.

Największa grupa niezależnych obserwatorów, Afgańska Fundacja Wolnych i Uczciwych Wyborów (FEFA), skupiająca 13 miejscowych organizacji pozarządowych, oświadczyła, że mimo skarg na stosowanie złego tuszu wybory były ogólnie biorąc uczciwe.

Również Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), która wysłała na wybory 40 przedstawicieli, uznała dziś, że postulat, by je unieważnić, jest nieuzasadniony. Zakwestionowałoby to wolę milionów obywateli afgańskich, którzy uczestniczyli w głosowaniu - oświadczyła OBWE.

W Waszyngtonie prezydent George W. Bush nazwał wybory afgańskie "wspaniałym wydarzeniem" i powiedział, że Ameryka powinna podziękować żołnierzom naszych sił zbrojnych, którzy wyzwolili Afganistan.

Administracja USA popiera Karzaja od grudnia 2001 roku, kiedy po upadku reżimu talibów stanął na czele pierwszego tymczasowego rządu afgańskiego. Wobec fali przemocy i niepewności w Iraku wybory afgańskie mają być dla Busha cennym argumentem na finiszu kampanii wyborczej w USA, że demokracja w krajach muzułmańskich czyni postępy.