Wybudowanie i wyposażenie bazy lotniczego pogotowia w Płocku kosztowało 4,5 mln zł. Jest tam prawie wszystko to, co być powinno, czyli monitoring, oświetlenie lądowiska, hangar i zaplecze dla lekarzy. Brakuje tylko... helikoptera z załogą.

To najnowocześniejsza baza lotniczego pogotowia w Polsce, ale nie mamy żadnej maszyny, którą moglibyśmy im dać - mówią o kłopotach płockiego pogotowia ratownicy z Warszawy. Gdy planowano inwestycję mieli jeszcze zapasowe śmigłowce, ale w grudniu jeden z nich się rozbił.

Teraz nie mogą doczekać się rozstrzygnięcia przetargu na 24 nowe maszyny. Kiedy może on nastąpić nie wiedzą tego ani w Ministerstwie Zdrowia, ani w Pogotowiu Lotniczym.

Przetarg na pół miliarda złotych został oprotestowany przez przegraną firmę kilka razy, także w sądzie. Wszystkie pozwy zostały oddalone, ale rozpoczęła się kontrola Urzędu Zamówień Publicznych, powołano nawet biegłego i nikt nie wie, kiedy i jak skończy się to postępowanie. Tymczasem prokuratura bada sprawę podrobienia w protokole podpisów dwóch członków komisji, w tym aresztowanego wiceministra Jarosława Pinkasa.

Szef Pogotowia Lotniczego Robert Gałązkowski czeka na nowe maszyny, bo stare wysłużone Mi-2 wkrótce nie będą mogły latać. W perspektywie roku Unia Europejska może podjąć decyzję o wycofaniu śmigłowców Mi-2 z przewozu lotniczego - mówi. To by oznaczało, że śmigłowce mogłyby latać tylko do wypadków, gdy w tej chwili połowa ich lotów to także transport ciężko chorych.

Ratownicy z Płocka mogą tylko czekać na śmigłowiec od lotniczego pogotowia. Został obiecany, gdy ruszała inwestycja, a teraz jest niezbędny – mówi Kajetan Górzyński, szef płockiego pogotowia. Płock jest białą plamą. Najbliżej są bazy w Warszawie, Bydgoszczy i Łodzi, a przecież na miejscu jest wiele zagrożeń - dodaje.

Oprócz rafinerii Orlenu jest tam także rurociąg, są zbiorniki z paliwem, a poza tym krzyżują się tam bardzo zatłoczone trasy, na których często dochodzi do wypadków z udziałem ciężarówek.

Niestety, do czasu pojawienia się śmigłowca płockie pogotowie musi utrzymywać bazę. Miesięcznie jest to koszt 5 tys. zł., a za to można by kupić sporo paliwa do karetek.