Nie trzy, ale aż 36 krów ze Słowacji, gdzie wśród bydła wykryto wąglika, trafiło do Polski. Wszystkie te krowy przewieziono do rzeźni w Starym Sączu. Na razie decyzją powiatowego inspektora weterynarii wstrzymano ich ubój.

Zobacz również:

Zwierzęta zostaną uśpione i zutylizowane, jeśli tylko potwierdzą się informacje, że pochodzą one dokładnie z tego stada na Słowacji, w którym wykryto wąglika. Na razie takiego potwierdzenia nie ma. Główny Lekarz Weterynarii do jutra czeka na numery stad i poszczególnych krów. Zdążyliśmy złapać hydrę za głowę, czyli mamy wszystkie zwierzęta - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim.

Janusz Związek zaznacza również, że nie ma żadnego zagrożenia dla polskich konsumentów.

Poza zatrzymanymi zwierzętami pozostałe transporty ze Słowacji przyjechały do Polski na tyle dawno, że są poza jakimkolwiek podejrzeniem.

Trzy krowy na pewno pochodzą z chorego stada

Wcześniej Główny Lekarz Weterynarii podał, że w oficjalnym piśmie ze Słowacji poinformowano go, że 27 września do rzeźni w Małopolsce trafiły trzy krowy z feralnego stada, w którym wykryto wąglika. Wysłaliśmy do tej rzeźni służby, by wszystko skontrolować - podkreślił. Zaznaczył też, że zwierzęta trafiły do Polski wcześniej niż 30 dni przed wykryciem choroby, a w przypadku wąglika przyjmuje się właśnie 30-dniowy okres kwarantanny.

Chore na wąglika krowy wykryto w poniedziałek na farmie w miejscowości Staszkovce w powiecie Stropkov we wschodniej Słowacji niedaleko granicy z Polską. Słowackie radio publiczne informowało, że "trzy krowy ze wspomnianej farmy sprzedano do Polski".

Bakterie zostały wypłukane ze starego grzebowiska?

Według Janusza Związka, wszystko wskazuje na to, że źródłem choroby były przetrwalniki bakterii wąglika wypłukane przez deszcze ze starego grzebowiska - miejsca, gdzie zakopano kiedyś zwłoki chorych na wąglika zwierząt. Główny Lekarz Weterynarii przypomniał też, że już przed dwoma laty Słowacy mieli w tej okolicy do czynienia z wąglikiem u zwierząt. Ustalono wtedy, że źródłem zakażenia było stare grzebowisko, zlokalizowane na zboczu, na którym pasły się krowy.

Związek zaznaczył, że wąglik jest chorobą występującą miejscowo, powoduje ją bakteria, a nie wirus i w związku z tym nie ma groźby rozprzestrzenienia się na większym obszarze. Zastrzegł jednak, że przebywający na Słowacji powinni zachować ostrożność.

W poniedziałek szef regionalnego urzędu weterynarii w słowackim Svidniku poinformował, że bakteria zabiła cztery krowy z feralnej farmy, trwa akcja szczepienia pozostałych, natomiast nie można mówić o epidemii. W całym regionie obowiązuje jednak zakaz sprzedaży mięsa i mleka z zakażonej hodowli. Farma została zamknięta. Kwarantanna potrwa 30 dni. Słowackie ministerstwo gospodarki zapewniło, że mięso skażonych krów nie znalazło się w sieci handlowej.

Wąglik to choroba, która występuje u bydła, koni i owiec. Ze zwierząt wąglik może jednak przenieść się na człowieka. Zakażenie u człowieka występuje zwykle przez spożycie mięsa padłych zwierząt. Choroba jest często śmiertelna.