Początki polskich banknotów sięgają czasów Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku. Były to bilety skarbowe Rady Najwyższej Narodowej, drukowane, ręcznie numerowane i wpisywane w specjalnej księgi. Odręczny podpis na każdym składały władze Dyrekcji Biletów Skarbowych. Stosowany był specjalny atrament, trudny do podrobienia. Co ciekawe, skład inkaustu, którego używano do podpisu, do dzisiaj pozostaje tajemnicą. Tak wyglądały pierwsze zabezpieczenia banknotów. Nowe zabezpieczenia, trudne do podrobienia dołożono w latach 90. Dziś, zdaniem NBP polska waluta jest trudna do podrobienia.

Początki polskich banknotów sięgają czasów Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku. Były to bilety skarbowe Rady Najwyższej Narodowej, drukowane, ręcznie numerowane i wpisywane w specjalnej księgi. Odręczny podpis na każdym składały władze Dyrekcji Biletów Skarbowych. Stosowany był specjalny atrament, trudny do podrobienia. Co ciekawe, skład inkaustu, którego używano do podpisu, do dzisiaj pozostaje tajemnicą. Tak wyglądały pierwsze zabezpieczenia banknotów. Nowe zabezpieczenia, trudne do podrobienia dołożono w latach 90. Dziś, zdaniem NBP polska waluta jest trudna do podrobienia.
Wystawa NBP w Lublinie /Krzysztof Kot /RMF FM

"Eleganckie gilosze"

Ciekawe pod względem zabezpieczeń było 20-lecie międzywojenne. Po reformie Grabskiego nastąpiła denominacja i w 1924 roku do emisji wprowadzono zupełnie nowe złote polskie, które zastąpiły marki polskie. Zniknął wówczas największy nominał w historii banknotów na ziemiach polskich.

W tym czasie próbowano eksperymentować z zaawansowanym znakiem wodnym, ale najważniejszym zabezpieczeniem były gilosze. Czyli ozdobne rysunki, wypełniające pole, często okrążające banknoty. Ich filigranowość, zmienne kształty, kombinacje, zagęszczenie powodowały, że były one niezwykle trudne do podrobienia. Gilosze zresztą stosowane są do dzisiaj, choć teraz bardziej jako ozdoba.

Po II wojnie światowej zapanowała era banknotów socrealistycznych. Znak wodny stawał się już normą. Wykorzystywano również coraz bardziej zaawansowane formy druku. Przede wszystkim mikro druki, drugi wykonane w technice trudnej do podrobienia. Technika druku szła do przodu i bardzo szybko znajdowała zastosowanie w produkcji banknotów.

Paski, zmieniające się kolory, czyli denominacja


Po okresie inflacji, która sięgała 600 proc. ocierającej się o hiperinflację, w 1995 roku dokonano denominacji. Odcięliśmy wtedy cztery zera. Nagle 10000 zł stało się 1 PLN.

Na nowych banknotach dołożono nowe zabezpieczenia, wcześniej nieużywane w Polsce.

Metalowy pasek z nominałem został wtopiony w banknot, pojawiły się również specjalne farby zmienno-optyczne, czy np. druk kątowy. W zależności od tego pod jakim kątem patrzymy, mamy inny obraz. 

Połączenie wszystkich zabezpieczeń sprawia, że polska waluta jest wyjątkowo trudna do podrobienia i wyjątkowo rzadko trafiają się fałszywki. Według statystyk NBP na milion banknotów w obiegu, tylko 8 jest sfałszowanych. 

Przyszłość to prawdopodobnie banknoty polimerowe, zabezpieczone chipami. Technika tak idzie do przodu, że możliwości są nieograniczone. 


(dp)