Rolnicze traktory dają się dziś we znaki kierowcom w Zachodniopomorskiem. Trwa tam protest rolników. Kolumny ciągników blokują ruch m.in. na drodze S3, krajowej dziesiątce, czy dwudziestce piątce. Utrudnienia są też na trasach powiatowych.

"Będziemy jechali bardzo grzecznie - 5 ciągników, 200 metrów przerwy i 5 ciągników" - zapewniają rolnicy biorący udział w proteście. Jak podkreślają, "nie mają z czego dokładać do interesu".

"Kierowcy muszą zrozumieć"

Rolnicy podkreślają, że "kierowcy muszą ich zrozumieć", ponieważ "jak nie będziemy mieli pieniążków, nie będą mieli, co wozić".

Jak mówią rolnicy, "tona nawozu jest za 4 tony pszenicy, a była tona do tony. Produkujemy 5 ton z hektara, czyli za tonę mamy paliwo kupić, zaorać, materiał siewny, ochronić i zebrać".

Trzeba dokładać, a nie ma z czego

Uczestnicy rolniczego protestu mówią, że nie mają z czego dokładać.

"4 lata suszy było na naszym rejonie i susza wcięła nam dochody. To rolnik zaczyna, jak to się obiegowo mówi, zjadać swój ogon. Nie ma z czego dokładać, chyba żeby poszedł do pracy i zaczął pracować, żeby mieć z czego dokładać do gospodarstwa" - mówią rolnicy.

Rolnicy są źli na siebie

Rolnicy mówią, że "są źli na samych siebie, że wybrali ten kierunek życia i pracy, bo jak byśmy poszli w kierunku polityki, to byśmy żyli lepiej, w Sejmie".

Jak podkreślają, nawozy "podrożały ponad 300 proc.". Mówią, że rozmawiają z ministrem rolnictwa od czerwca ubiegłego roku i "nie mogą się jakoś z ministrem porozumień".

Postulaty rolników

Najważniejsze postulaty, to by rząd zajął się wreszcie klęską suszy, która wystąpiła w naszym województwie. Drugi postulat, bardzo rozbudowany, dotyczy reakcji na podwyżki chociażby cen nawozów. Nie wiemy co mamy zrobić. Rozbijamy się o nasze być albo nie być. Nawet jeśli kupimy te środki do produkcji, nie mając gwarancji cenowej na zbyt pszenicy, to tu się trzeba mocno zastanowić, czy w ogóle podjąć się tego - mówi Czesław Bukowiec, nowy przewodniczący NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych w Zachodniopomorskiem.

Rolnicy domagają się wprowadzenia tarczy antykryzysowej w rolnictwie, wypłaty odszkodowań za suszę, wprowadzenia systemu zarządzania ryzykiem w rolnictwie czy utworzenia holdingu rolnego, w którym rolnicy mieliby udziały. 

Produkcja rolna jest nieopłacalna. Dziennie likwidowanych jest w Polsce około setki gospodarstw hodujących wieprzowinę. Sam rok temu zlikwidowałem hodowlę bydła mlecznego. To o czymś świadczy - dodaje Emil Mieczaj, wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych w Zachodniopomorskiem. Rolnicy boją się, że albo będą musieli dokładać do produkcji, albo bez horrendalnie drogich nawozów zbiory będą dużo mniejsze, a zamiast producentem żywności będziemy jej importerem.


Opracowanie: