Mężczyzna, który zabił 26-latkę w pralni w Gorzowie Wielkopolskim, nie żyje. Paweł R. został zastrzelony przez policjantów w okolicach Berlina - dowiedziało się RMF FM.

Dramat rozpoczął się po godz. 14. Do pralni na gorzowskim Zawarciu wszedł młody mężczyzna, który wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do 26-letniej pracownicy. Po wszystkim wyszedł z budynku, wsiadł do samochodu i odjechał. Ludzie na miejscu rzucili się kobiecie na pomoc. Nie udało się jej jednak uratować.

To jest 2 minuty drogi autem od mojej pracy. Ja usłyszałam strzały, zrobiło się zamieszanie, ludzie zaczęli mówić, że jakiś wariat biega z bronią. Ja po prostu wsiadłam do samochodu i odjechałam. Zaraz przyjechała policja na sygnałach - wspomina pani Elżbieta, która była w okolicy w momencie zdarzenia. Ja nie skojarzyłam tych strzałów jako strzałów z pistoletu. Myślałam, że po prostu jakaś opona strzeliła, może coś spadło - dodaje.

Na miejsce przyjechali technicy oraz policja. Rozpoczęła się obława na sprawcę. Wszyscy lubuscy funkcjonariusze zostali postawieni na nogi. Zidentyfikowano zabójcę. Spodziewano się, że mężczyzna ucieknie za zachodnią granicę.

Paweł R. to równolatek zamordowanej obywatelki Ukrainy. Według informacji reportera RMF FM, Paweł R. zabił ją, bo ta nie chciała się z nim spotykać. Policjanci byli pewni, że wcześniej przygotował się do morderstwa.

Przed godz. 17 niemieccy policjanci w okolicach Berlina zablokowali Pawłowi R. drogę. Ten wyszedł z auta i wymierzył z pistoletu w funkcjonariuszy. Ci strzelili do mężczyzny - Paweł R. zginął na miejscu. 

Wiadomo, że Paweł R. nie miał pozwolenia na posiadanie broni. Policja chce ustalić, gdzie mężczyzna kupił pistolet, z którego zabił swoją ofiarę.

Opracowanie: