"Na skutek pewnego zamieszania doszło do reasumpcji, czyli po prostu ponownego głosowania - każdy mógł zagłosować, jak chce, a ten, kto się pomylił, miał prawo zagłosować inaczej. To przecież normalne prawo w demokracji" – tak premier Mateusz Morawiecki komentował w Staryni wczorajsze wydarzenia w Sejmie. Decyzja marszałek Elżbiety Witek, by poddać pod głosowanie wniosek o reasumpcję głosowania nad wnioskiem od odłożenie obrad do września, który złożyła opozycja, wywołała ogromne kontrowersje.

Premier Mateusz Morawiecki uznał zarzuty formułowane przez opozycję wobec marszałek Witek za nieuzasadnione. Jest to nie tylko niepoważne, nie tylko wbrew zasadom i regulaminowi, ale także zaprzeczenie tego, co oni bardzo często robili. Najlepiej przypomnieć głosowanie związane z posłem PO, panem Stanisławem Gawłowskim. Otóż wtedy siedmiu byłych marszałków, w tym pani Ewa Kopacz, pan Grzegorz Schetyna, Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski i paru innych podpisało się pod listem, że reasumpcja jest jak najbardziej możliwa, wskazana, że reasumpcja jest po prostu prawem. Przytaczali wtedy różne przepisy, pokazywali, że to jest zgodne z regulaminem, i jakoś tak wtedy, kiedy ich to dotyczyło, wszystko był zgodnie z przepisami - tłumaczył.

W środę wieczorem wicerzecznik PiS Radosław Fogiel i Joanna Lichocka przypomnieli oświadczenie siedmioro byłych marszałków Sejmu z maja 2018 r., w którym wyrażali oburzenie wobec braku głosowania wniosku o reasumpcję w sprawie posła Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego, podejrzanego o korupcję. Sejm zgodę na zatrzymanie i tymczasowy areszt dla polityka PO wydał 12 kwietnia 2018 r. Posłowie Platformy złożyli wówczas wniosek o reasumpcję głosowania w tej sprawie. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński reasumpcji jednak nie przeprowadził.

Premier był też pytany w Staryni o odrzuconą w środę poprawkę do projektu ustawy nowelizującą tzw. ustawę medialną zaproponowaną przez PSL, zakładającą rozszerzenie listy państw mogących posiadać pakiety większościowe w spółkach zarządzających mediami o państwa NATO. Szef rządu zaznaczył, że "co innego sojusz militarny, a co innego wspólne prawodawstwo". Proszę zobaczyć na kraje będące państwami członkowskimi NATO. Myślę, że każdy jak się zastanowi nad tymi krajami dojdzie do wniosku, że czym innym jest sojusz militarny, wojskowy, a czym innym jest wspólne prawodawstwo i wspólny obszar gospodarczy - stwierdził. Polska jest członkiem Unii Europejskiej i tzw. Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Posługujemy się tymi samymi przepisami prawnymi, działamy w podobnym, jednolitym właściwie porządku prawnym, gospodarczym, dotyczącym swobody przepływu kapitału, swobody lokowania przedsiębiorstw, swobody nabywania części udziałów. W związku z tym mamy swoje przepisy - podkreślił szef rządu.

 Morawiecki przywołał przykład Danii, która - jak mówił - parę tygodni temu przyjęła ustawę, w wyniku której to od duńskiego rządu zależy, "czy jakiś podmiot z Polski będzie mógł kupić podmiot w Danii". I to robi Dania, która jest członkiem Unii Europejskiej - podkreślał premier.

Wystarczy popatrzeć na rzeczywistość wokół nas i łatwo skonstatować, że doszliśmy do wniosku, że przepisy, które zresztą już były wcześniej, tylko były jednak na tyle nieprecyzyjne, że właśnie ktoś z jakiegoś kraju arabskiego albo z jakiegoś kraju prowadzącego narkobiznes mógłby przyjść do Polski i kupić sobie media spokojnie, bez ingerencji polskiego regulatora - powiedział premier. To nie byłoby normalne, to nie jest normalne poważne państwo - ocenił.  

Sejm uchwalił w środę późnym wieczorem nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która zmienia zasady przyznawania koncesji dla mediów z udziałem kapitału zagranicznego. W ocenie opozycji i części komentatorów jest wymierzona w Grupę TVN, której udziałowcem jest amerykański koncern Discovery.