Kilkudziesięciu mieszkańców Miedźnej w Śląskiem przyjechało dziś do Katowic, by demonstrować przeciwko budowie drogi ekspresowej w ich miejscowości. Demonstranci przywieźli też specjalną petycję do wojewody.

Mieszkańcy nie sprzeciwiają się budowie samej drogi. Nie chcą jednak, by przebiegała ona właśnie przez ich miejscowość. To oznacza dla nas wyburzanie domów, kłopoty z dojazdem, podział Miedźnej na dwie części, a konsekwencji może i nawet odłączenie niektórych dzielnic. W innym miejscu będzie szkoła, w innym kościół i cmentarz - wyliczają protestujący mieszkańcy. Proponują też inne rozwiązanie - budowę drogi przez pobliskie Brzeszcze, zgodnie z dawnymi planami.Tu pojawia się jednak problem - na takie rozwiązanie nie chcą się zgodzić górnicy. Ich zdaniem droga spowoduje ograniczenie wydobycia, a w konsekwencji zamknięcie kopalni. Kilka miesięcy temu oni też zorganizowali manifestację, broniąc swoich racji. Na Śląsku jest wiele dróg w pobliżu kopalń i jakoś tam tych zakładów nie zamykają - odpowiadają mieszkańcy Miedźnej.

Dzisiejszy protest miał specyficzną formę. Zamiast okrzyków było zbiorowe, ale bardzo wymowne milczenie przed siedzibą urzędu wojewódzkiego. Sporny odcinek drogi ekspresowej to fragment trasy,która ma połączyć Cieszyn z lotniskiem w Pyrzowicach.