Przedsiębiorca z Katowic, z którego konta zniknęło ponad 70 tysięcy złotych, padł ofiarą międzynarodowej grupy przestępczej - twierdzi Komenda Główna Policji. Według funkcjonariuszy, szajka okradła kilkunastu klientów różnych banków w Polsce.

Właściciele kont dali się „złowić” internetowym złodziejom. Nie ma tu mowy o hakerach, o łamaniu bankowych zabezpieczeń i kodów. Klienci banków, którzy zostali poszkodowani, popełnili po prostu błąd: To międzynarodowa grupa, która specjalizuje się w przesyłaniu fałszywych e-maili. Ta sama grupa tworzy również fałszywe strony bankowe i prosi klientów tego banku o zalogowanie się na niej, podanie loginu i hasła - mówi Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji.

Złodzieje wysyłali też do klientów banku oprogramowanie szpiegujące, które podczas logowania do konta sczytywało hasło z ruchów klawiatury. Zbigniew Urbański podkreśla jednak, że kradzieże nie mają nic wspólnego z migracją kont z banku BPH do PKO SA: Nic nie wskazuje na to, że jakieś osoby zostały okradzione przez to, że miała miejsce fuzja. Nie ma takich przesłanek. Jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, złodzieje – głównie z Rumunii – okradają konta klientów z całej Europy. Polskie banki są i tak dobrze zabezpieczone.

Jak przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem poszkodowany mężczyzna, o tym, iż z jego konta zginęły pieniądze dowiedział się od policji i to policjant także opisał mu schemat kradzieży, w czasie której do zatarcia śladów pieniądze przelewane są z konta na konto.

Co ciekawe, żeby nie budzić podejrzeń złodzieje nie skradli od razu całej sumy. To były trzy przelewy w ciągu jednego dnia. Niewykluczone, że znali to konto, bo wysokość przelewów nie odbiegała od tych, jakie zwykle robił jego właściciel.