Zeszłoroczna kontrola poradni mammograficznych, które realizują opłacany przez NFZ Program Wczesnego Wykrywania Raka Piersi, pokazała, że co trzecia z nich nie diagnozuje właściwe nowotworów - alarmuje "Metro".

Ministerstwo Zdrowia przez rok szkoliło specjalistów i naprawiało sprzęt. Efekt - co czwarta poradnia ciągle nie zdaje egzaminu. Raport, który znalazł się we wtorek na stronie Centralnego Ośrodka Koordynującego, pokazuje, że najwięcej problemów z badaniami i ze sprzętem mają poradnie w woj. lubelskim i zachodniopomorskim (co druga ma źle działający sprzęt), mazowieckim oraz w świętokrzyskim (dwie na pięć skontrolowanych poradni). W sumie na ponad 280 placówek aż 67 nie przeszło kontroli.

Te wyniki nie robią wrażenia na Funduszu. NFZ ma własne kryteria przy podpisywaniu kontraktów, które zapewniają odpowiednią jakość świadczeń medycznych. Wyników kontroli nadzoru specjalistycznego wśród tych wymogów nie ma - twierdzi Andrzej Troszyński z biura prasowego NFZ. I dlatego wiele z oddziałów Funduszu podpisało umowy nawet z poradniami, które nie potrafią skutecznie wykrywać raka.

Według gazety pomysłu nie ma też Ministerstwo Zdrowia. Dotarła do nas dopiero część danych, czekamy na ich uzupełnienie. Ale wystąpiliśmy do NFZ o informację, jak oddziały wykorzystały wiedzę z raportów - mówi Jakub Gołąb, rzecznik resortu, i podsuwa nowy trop: Może problemem może powinien zająć się główny inspektorat sanitarny?

To, co dzieje się po raz kolejny wokół mammografów, to skandal i próba zamiecenia całej sprawy pod dywan. To nie do pomyślenia, że NFZ ma świadomość niskich standardów wykonywanych badań i godzi się na to. Pacjentka takiej poradni ma prawo domagać się odszkodowania od NFZ - mówi Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.