Pomimo chmur gromadzących się nad jego głową, pomimo apeli litewskiego parlamentu, prezydent Litwy Rolandas Paksas chce dziś wyruszyć w oficjalną podróż po Europie Zachodniej. Litewski przywódca zapewnia, że nie miał żadnych kontaktów z rosyjską mafią, o co oskarża go opozycja.

Opozycja chce, by specjalna komisja przeprowadziła śledztwo, co mogłoby doprowadzić do usunięcia Paksasa z urzędu. Trudno jednak powiedzieć czy tak się stanie.

Awantura jest bardzo głośna i prezydent może faktycznie stracić stanowisko tylko dlatego, że opozycja znalazła dobry powód, ale w efekcie może się okazać również, że oskarżenia były bardzo przesadzone.

Wielu komentatorów uważa, iż informacja, że prezydent krył interesy, jakie jego otoczenie prowadziło z rosyjską mafią to prowokacja służb specjalnych. Paksas od wielu miesięcy miał zamiar zwolnić szefa departamentu bezpieczeństwa państwowego Meczysa Laurinkasa, który ratując się, w zeszłym tygodniu opublikował raport obciążający głowę państwa.

Wynika z niego, że bliski doradca prezydenta Remigius Aczas wspierał działania dwóch wpływowych rosyjskich biznesmenów, zajmujących się handlem bronią i oskarżanych o to, że reprezentują interesy rosyjskiej mafii. Pod skrzydłami doradcy prezydenta, mieli przejmować strategicznie ważne spółki państwowe i inwestować w nieruchomości.

Los Paksasa w dużym stopniu zależy od socjaldemokratów, dysponujących większością w parlamencie, którzy na razie nie są skorzy do wyrzucania go ze stanowiska.

08:45