Negocjatorzy nie mogą niczego obiecywać. To nie jest gra na zasadzie: coś ci obiecamy, ty za to się poddaj. Jest to bardziej rozmowa - rozładowanie negatywnych emocji u tej osoby i przekonanie jej, by się poddała. Że to dużo lepsze rozwiązanie niż ryzykowanie zdrowia i życia podczas operacji antyterrorystycznej - mówi o kulisach policyjnych negocjacji Krzysztof Liedel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

Krzysztof Zasada: Jak pan ocenia tę decyzję, że zdecydowano podjąć negocjacje z człowiekiem, który strzelał do policjantów, a nie zdecydowano się na jego zatrzymanie, na szturm na jego mieszkania.

Krzysztof Liedel: W tego typu sytuacjach kryzysowych podstawowym elementem jest próba rozwiązania tego konfliktu, tej sytuacji kryzysowej bez używania siły. Negocjatorzy to jest pierwszy etap, kiedy zawsze używa się ich do tego, aby albo rozwiązać ten konflikt, albo ewentualnie, aby zdobyć jak najwięcej informacji na temat tego, z kim mamy do czynienia.

Mimo że ten człowiek stwarzał zagrożenie, strzelał do policjantów prawdopodobnie po to, aby ich zabić?

To jest tak zawsze, że w początkowej fazie staramy się rozwiązać to tak, aby nie narażać życia i zdrowia funkcjonariuszy czy ludzi postronnych. Więc najpierw negocjatorzy, których zadaniem jest skłonienie sprawcy do tego, aby się poddał. A jeżeli to nie zadziała, zawsze równolegle przygotowywany jest wariant siłowy i ewentualne zatrzymanie go przez antyterrorystów.

Jak takie negocjacje mogą wyglądać? To są specjalni policjanci w kamizelkach kuloodpornych? Oni próbują wejść do pomieszczenia, czy to się przez drzwi odbywa? Czy może wystarczy kontakt telefoniczny?

Oczywiście nie możemy rozmawiać o szczegółach tej kuchni negocjacyjnej, jeżeli chodzi o działania policjantów, ale policyjnych negocjatorów rzeczywiście kilka takich zasad obowiązuje. To są przede wszystkim policjanci, którzy starają się nawiązać bezpośredni kontakt ze sprawcą. Może to być rozmowa bezpośrednia, może być rozmowa telefoniczna - jeżeli nie ma innej możliwości. Trzeba pamiętać, że nigdy nie jest to psycholog, to najczęściej są ludzie po specjalnym przeszkoleniu i doświadczeniu zawodowym w tym zakresie. Oni stosują różnego rodzaju techniki, socjotechniki, które pozwalają nam na rozładowanie napięcia u sprawcy i ewentualne namówienie go do tego, żeby się poddał.

A co mogą mu obiecać w tej konkretnej sytuacji w Sanoku? Przecież wiadomo, że ten człowiek będzie zatrzymany, tak czy owak.

Wbrew pozorom negocjatorzy nie mogą niczego obiecywać. To nie jest gra na zasadzie coś ci obiecamy, ty za to się poddaj. Jest to bardziej rozmowa - rozładowanie negatywnych emocji u tej osoby i przekonanie go, by się poddał. Że to dużo lepsze rozwiązanie niż ryzykowanie zdrowia i życia podczas operacji antyterrorystycznej.

Ile te negocjacje mogą potrwać i w którym momencie - oby nie - zapadnie decyzja o szturmie?

Należy pamiętać, że tego typu sytuacje nie przewidują w procedurach jakiś ram czasowych. Wszystko zależy, jak się ta sytuacja będzie rozwijała. Tutaj najważniejsze jest życie i zdrowie osób postronnych oraz funkcjonariuszy policji. Jeżeli będzie dogodny moment do tego, aby rozpocząć, to ona zostanie rozpoczęta. Tutaj czas nie odgrywa żadnej roli.