Przewodniczący klubu SLD Leszek Miller poinformował, że będzie ubiegał się o stanowisko szefa partii. "Na sobotniej konwencji zamierzam zgłosić swoją kandydaturę" - oświadczył. Na sobotnim zjeździe rezygnację złożyć ma dotychczasowy lider Sojuszu Grzegorz Napieralski. Miller do tej pory zarzekał się, że nie będzie kandydował na szefa partii.

Zmienił zdanie, bo - jak stwierdził - nie zgadza się na marginalizację czy likwidację tej partii, na zaprzepaszczenie dorobku milionów wyborców i sympatyków lewicy.

Rada Krajowa SLD zdecydowała o zwołaniu konwencji partii, na której wybrany zostanie nowy przewodniczący po porażce Sojuszu w październikowych wyborach parlamentarnych. Osoba, która 10 grudnia zostanie nowym szefem ma jednak pełnić funkcję tylko do wiosny przyszłego roku. Wtedy SLD planuje przeprowadzenie prawyborów nowego przewodniczącego. Wyłonionego w ten sposób lidera zatwierdzi następnie w czerwcu kongres partii.

Do tej pory chęć ubiegania się o fotel szefa SLD zadeklarowały trzy osoby: europosłanka Joanna Senyszyn, były wiceszef Sojuszu Artur Hebda oraz częstochowski poseł Marek Balt. Miller do tej pory zarzekał się, że stanowisko szefa partii go nie interesuje.

Mówił o tym między innymi 22 października w Przesłuchaniu w RMF FM. Zapowiadał wtedy, że na pewno nie będzie szefem Sojuszu. Na pewno nie ja będę szefem SLD. Anioł przekonał mnie do kandydowania na szefa klubu, ale gdy przyjdzie ponownie i będzie namawiał do kandydowania, tym razem powiem mu: nie. Szefem partii zostanie ktoś z klubu Lewicy - mówił Miller w rozmowie z Agnieszką Burzyńską.