Wezwanie Jolanty Kwaśniewskiej przed oblicze komisji śledczej do spraw PKN Orlen jest mało prawdopodobne. Inaczej twierdzi Roman Giertych, wiceszef komisji, a działanie prokuratury nazywa obstrukcją.

Jak wiadomo, prokuratura na razie odmówiła zajęcia dokumentów z fundacji Jolanty Kwaśniewskiej i kancelarii Andrzeja Kratiuka. Tłumaczy, że wnioski w tej sprawie były niekompletne. W odpowiedzi Giertych zagroził wezwaniem Kwaśniewskiej przed komisję.

W powodzenie takiej akcji wierzy chyba jednak tylko sam pomysłodawca - Roman Giertych. Naszej reporterce powiedział, że liczy na 6 głosów popierających. Ale inni członkowie komisji, na których liczy lider LPR, studzą te zapały.

Zbigniew Wassermann: Być może pan poseł Giertych już ze mną rozmawiał, ja nic na ten temat nie wiem, ale zaczekajmy jeszcze z tą oczywistością. Konstanty Miodowicz: Nie widzę potrzeby, by absorbować panią prezydentową, która ze względu na zaabsorbowanie różnymi sprawami może nie pamiętać o faktach nas interesujących.

Posłów – jak widać – niespecjalnie interesuje widok pani Kwaśniewskiej, woleliby za to zobaczyć dokumenty fundacji „Porozumienie bez barier”. Problem tylko w tym, że dostępu do nich broni prokuratura. Poseł Wassermann stawia na dialog między zwaśnionymi stronami, ale jeśli to nie pomoże, być może komisja sięgnie po bardziej radykalne środki – np. wezwie Jolantę Kwaśniewską przed swoje oblicze.