Policja ze Świnoujścia szuka tego, kto w pniach 5 sosen wywiercił otwory. Sobotnia wichura połamała drzewa. To cud, że na nikogo nie spadły.

Do połamanych drzew przy ulicy Lechickiej w Świnoujściu pierwsi przyjechali strażacy. Ze zdziwieniem zauważyli, że ktoś z premedytacją nawiercił dookoła pnie drzew. Osłabione sosny runęły pod podmuchem wiatru. Na szczęście nikt tamtędy nie przechodził, drzewa nie uszkodziły też budynków. Strażacy nie mieli wyjścia - musieli wyciąć to, co pozostało z sosen. Pod topór trafiły też drzewa, których wichura nie powaliła, ale również miały ślady po wiertarce.

Wcześniej na miejsce zdążyła dotrzeć straż miejska. Strażnicy zrobili zdjęcia. Dziś trafiły do Wydziału Ochrony Środowiska świnoujskiego magistratu. Ktoś sobie znalazł sprytny sposób, jak tanim kosztem pozbyć się drzew. Sprytny, ale skrajnie nieodpowiedzialny - mówi Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. Urzędnicy zgłosili sprawę na policję. Chcą, żeby funkcjonariusze znaleźli sprawcę, który odpowie za zniszczenie drzew.

Mam nadzieję, że to będzie przestrogą dla tych, którzy będą chcieli zrobić podobnie. Przecież tu komuś mogła stać się krzywda - dodaje Karelus.

Aby legalnie wyciąć drzewo, zazwyczaj potrzebne jest pozwolenie. Nie jest wymagane np. w przypadku drzew owocowych lub młodszych niż 5-letnie. Zezwolenie na wycięcie drzewa kosztuje ponad 80 złotych, ale część drzew można wyciąć bez konieczności wnoszenia opłaty. Nie zmienia to jednak faktu, że wymagane jest pozwolenie. Wydaje je wójt, burmistrz lub prezydent. Za wycięcie drzewa bez pozwolenia grożą wielotysięczne grzywny.