Do wypadku w kopalni Mysłowice - Wesoła doszło tuż przed 3 w nocy. Dyspozytor dostał informację dopiero po 4 nad ranem. Dlaczego tak późno? Na to pytanie między innymi próbuje odpowiedzieć Specjalistyczny Urząd Górniczy, który bada przyczyny katastrofy. W nocy z niedzieli na poniedziałek na poziomie 320 metrów pod ziemią do szybu spadł ciężki kabel energetyczny. Zabił 3 osoby, jedna została ranna.

Eksperci przeprowadzili już wizję lokalną w miejscu katastrofy. Ta wizja miała miejsce jeszcze wczoraj po wypadku - wyjaśnia Mariusz Kiercz ze Specjalistycznego Urzędu Górniczego w Katowicach.

Dziś przesłuchiwani byli trzej świadkowie, między innymi jeden z pracowników nadzorujących zmianę, na której doszło do wypadku. Zmiana licząca 12 osób miała pracować od 18.00 do 6.00 rano. W tym czasie czteroosobowe brygady wymieniały się w szybie.

Do wypadku doszło godzinę po tym, jak feralna załoga przejęła obowiązki po swoich kolegach. Mariusz Kiercz z Urzędu Górniczego mówi, że ważne będą wyjaśnienia mężczyzny, który jako jedyny przeżył. Termin przesłuchania zależny jest od stanu poszkodowanego i zgody lekarza ze szpitala.

Odrębne dochodzenie w sprawie wypadku prowadzi też prokuratura. Postępowanie wszczęto pod kątem niedopełnienia obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, i narażenia w ten sposób pracowników na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także nieumyślnego spowodowania śmierci - powiedział zastępca prokuratora rejonowego w Mysłowicach Adam Siwoń.

Dziś przeprowadzono sekcje zwłok ofiar. Śledczy polecili też zabezpieczyć dokumentację, która może mieć związek w wypadkiem.