To pytanie od dawna nurtuje warszawskich samorządowców. Odchodzący prezydent namaścił swojego zastępcę i najbliższego współpracownika Wojciecha Kozaka. SLD, które dysponuje największą liczbą głosów rozpaczliwie próbuje znaleźć własnego kandydata - na razie bez rezultatów.

W tym miejscu stała się rzecz dziwna - skłócona do tej pory prawica próbuje się skonsolidować w tak zwanej antyeseldowskiej koalicji i przeforsować kandydaturę Kozaka. Tak naprawdę wybór prezydenta byłby jednak jedynie próbą generalną przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Jaka jest szansa, że ta próba generalna się powiedzie o tym w tej chwili trudno mówić, bo na razie są jedynie chęci. Wielkość tych ostatnich jest wprost proporcjonalna do wielkości porażki danej partii w październikowych wyborach parlamentarnych: "Jesteśmy gotowi się dogadywać nawet z PiS-em, Platformą czy AWSP". Stanowisko Unii Wolności wyrażane przez Marcina Święcickiego w pełni podzielają przedstawiciele AWS-u dla których szeroka koalicja jest tak naprawdę jedyną szansą na odzyskanie jakichkolwiek wpływów. W zupełnie innej sytuacji jest natomiast Platforma i być może dlatego w głosie samego zainteresowanego Wojciecha Kozaka brakuje rozpaczliwego tonu: "Zachowujmy się wszyscy spokojnie i miejmy dystans do tego. Warszawie nie są potrzebne wstrząsy". Prawda jest taka, że obecny wiceprezydent raczej niechętnie przyjmuje wizję bycia tymczasowym prezydentem, który jeszcze na dodatek zostanie obarczony odpowiedzialnością za tragiczną sytuację finansową miasta. W tej sytuacji paradoksalnie najlepszym wyjściem dla samego zainteresowanego byłoby wprowadzenie w stolicy komisarza. Wojciech Kozak nie ukrywa jednak, że rozmowy w sprawie antyeseldowskich koalicji są prowadzone również przez Platformę. Problem tylko w tym, że przedstawiciele PO obawiają się kłopotów związanych z żądaniami mniejszych partii, żądaniami, które pojawiają się już w tej chwili: "To jest kwestia tego czy można się dogadać co do tych nieszczęsnych miejsc na listach i do tego czy Unia będzie potem mogła stworzyć własny klub w radach". Najpierw stworzyć własny klub, potem mieć własne zdanie w każdej kwestii a potem zgodnie z prawicową tradycją podzielić się.

foto Archiwum RMF

18:30