"Mamy prawo do szczęścia i do świętego spokoju w naszym domu, w naszej ojczyźnie" – mówiła Justyna Bołoz ze Stowarzyszenia Queerowy Maj podczas sobotniego "Marszu Równości" na Rynku Głównym w Krakowie. Demonstracji środowiska LGBT+ towarzyszyły kontrmanifestacje.

Pierwotnie krakowski "Marsz Równości" miał przejść ulicami miasta 23 maja, ale w marcu jego organizatorzy, Stowarzyszenie Queerowy Maj, zdecydowali się przenieść wydarzenie z powodu epidemii COVID-19. Ostatecznie zrezygnowano z formuły marszu i zorganizowano sobotnią demonstrację na Rynku Głównym. Jej uczestnicy mieli ze sobą tęczowe flagi, skandowali hasła: "Wolność, równość, tolerancja", "Kraków wolny od nienawiści".

Justyna Bołoz ze Stowarzyszenia Queerowy Maj w swoim wystąpieniu oceniła, że ostatnie lata są "wybitnie trudnym czasem dla społeczności LGBT+ w Polsce". Wiele i wielu z nas zmaga się z niepowtarzalną skalą nienawiści, agresji, przemocy fizycznej oraz psychicznej. Jeszcze nigdy nie byłyśmy i nie byliśmy tak poniewierane i poniewierani przez władze - upatrzyli sobie nas na kozła ofiarnego - mówiła do zgromadzonych.

Mają ze sobą cały aparat państwowy - policję, służby, robią przestępców z aktywistów walczących o swoją godność i poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie odwracają oczy od swastyki, hajlowania czy falangi na ulicach, od pedofilii w kościele, od wykrzykiwanych publicznie gróźb śmierci w naszym kierunku - oceniła przedstawicielka Queerowego Maja.

Jak podkreśliła, społeczność LGBT+ "już nigdy nie pozwoli się zepchnąć do szafy". Będziemy krzyczeć jeszcze głośniej, będziemy się obnosić jeszcze bardziej, nie będziemy grzeczne, bo grzeczni już byliśmy - 10, 20 i 30 lat temu. Nie będziemy czekać w nieskończoność, aż wreszcie zaczniecie nas traktować jak ludzi - podkreśliła.

Tutaj w Krakowie jest nasz dom i tutaj jesteśmy u siebie (...). Nie możemy dłużej pozwalać przestawiać się po kątach, mamy prawo do szczęścia i do świętego spokoju w naszym domu, w naszej ojczyźnie. Nikt nas stąd nie wygoni, nigdy - zaznaczyła Bołoz.

Do zgromadzonych na Rynku Głównym mówiła dalej: Polska się budzi i Polska jest tutaj, bo Polska będzie otwarta, tolerancyjna i tęczowa, kolorowa dla każdego i każdej - ten dzień nadchodzi wielkimi krokami.

"Nikt przyzwoity nie może stanąć obok tego obojętnie"


Szef małopolskiej PO poseł Aleksander Miszalski powiedział podczas wiecu do zgromadzonych, że w ostatnim czasie w Polsce "ma miejsce ohydna kampania nienawiści, szczucia, atakowania całego waszego środowiska, ludzi którzy tak naprawdę chcą mieć okazywane odrobinę bezpieczeństwa, szacunki i tolerancji".

Nikt przyzwoity nie może stanąć obok tego obojętnie. Dlatego tutaj dzisiaj jestem z wami i cieszę się, że widzę morze uśmiechniętych ludzi, widzę ludzi kreatywnych, ludzi inteligentnych, nie żadną ideologię  - mówił Miszalski.

Krakowskiemu Marszowi Równości towarzyszyły kontrdemonstracje zorganizowane po przeciwległych stronach Rynku przez m.in. Małopolskich Patriotów, Obóz Narodowo-Radykalny, Tarnowski Obóz Narodowy. Podczas przemarszu dookoła Rynku skandowali oni m.in. "Wielka Polska katolicka".

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Marsz Kobiet w Mińsku. Gwiazdą protestu 73-letnia emerytka