Zamordowali pięć osób, kolejne dwie ciężko ranili – seria zabójstw, o które oskarża ich prokuratura wstrząsnęła całą Polską. Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces trzech mężczyzn oskarżonych o napady i zabójstwa właścicieli kantorów w Kraśniku, Tarnowie, Piotrkowie Trybunalskim i w Myślenicach. Reporterzy RMF FM jako pierwsi ujawnili, że seria napadów jest dziełem tych samych osób.

Proces odbywa się przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności. Zdaniem prokuratury oskarżeni to bezwzględni i brutalni mordercy, którzy nie mają najmniejszych zahamowań. Ława oskarżonych w sali, w której będą odbywać się rozprawy, jest oddzielona pancernymi szybami, a obrońcy mogą kontaktować się ze swoimi klientami przez aparat telefoniczny. Trójka oskarżonych jest cały czas skuta kajdanami, towarzyszy im obstawa policji.

Na sali rozpraw pojawili się najbliżsi zamordowanych. Podkreślali, że dożywocie to dla oskarżonych zbyt niska kara. Nie ma wyroku dla nich - mówili reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi:

Prokurator odczytując akt oskarżenia kilkukrotnie podkreślała, że mordercy bardzo długo i starannie przygotowywali się do napadów. Obserwowali ofiary, ich miejsca pracy, domy i zwyczaje. Strzelali, by zabić, a dopiero potem sprawdzali, czy ofiary miały przy sobie pieniądze. W śledztwie okazało się, że byli gotowi zabić również wszystkich przypadkowych świadków, nawet dzieci. Do winy przyznał się tylko jeden z oskarżonych. Całej trójce grozi dożywocie.

W sądzie pojawił się również pan Krzysztof, który mógł być szóstą ofiarą morderców. Cudem przeżył. Przez szybę do samochodu strzał, nie było żadnych szans - opisywał:

Tylko jeden z oskarżonych był wcześniej karany za umyślne paserstwa. Pozostali nie wchodzili w konflikt z prawem. Mężczyźni pochodzą z rejonu Kielc i Skarżyska Kamiennej. Postrzegani byli jako normalni, sympatyczni i życzliwi ludzie; mieli rodziny. To jednak tylko jedna z ich twarzy.