Nie będzie podwyższenia składki zdrowotnej. To moja ostateczna decyzja - zapowiada minister zdrowia. W ten sposób Ewa Kopacz odnosi się do słów szefa Narodowego Funduszu Zdrowia, który prognozuje, że w przyszłym roku na leczenie Polaków zabraknie – w najlepszym wypadku – półtora miliarda złotych.

Kopacz nie daje wiary tym prognozom. Zaznacza, że jeśli się one sprawdzą, NFZ będzie mógł skorzystać z ustawowej możliwości zaciągania kredytów. Nie ma takiej możliwości - odpowiada prezes NFZ. Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że NFZ weźmie miliard czy dwa miliardy złotych kredytów, po czym będzie płacił przez lata po 300-400 milionów złotych odsetek - twierdzi Jacek Paszkiewicz.

Mimo to Ewa Kopacz chętniej niż na podwyższenie składki patrzy na kredytowanie. Zapewnia jednak, że NFZ nie będzie musiał podejmować takiej decyzji. Poczekajmy, aż to się stanie, aż podpiszemy plan finansowy, wtedy gwarantuję, że nie będzie aż tak źle. Minister zdrowia jest od tego, żeby pacjentom nie zabrakło procedur, które ratują życie. Ja jestem do tego przygotowana - zaznacza minister zdrowia.

Fiasko takiej deklaracji byłoby jednak politycznym samobójstwem Ewy Kopacz. Poza tym NFZ straszy nas co roku, a zdrowotny koniec z końcem zawsze jakoś udaje się związać. Na więcej na razie nie ma szans.