Prokuratura Krajowa wysłała do Sejmu wniosek o kolejne uchylenie immunitetu posłowi Platformy Obywatelskiej Stanisławowi Gawłowskiemu. Śledczy chcą mu postawić kolejne zarzuty w tzw. aferze melioracyjnej, w której jest już podejrzany m.in. o korupcję. Gawłowski od połowy kwietnia jest w areszcie.

Prokuratura chce byłemu sekretarzowi generalnemu PO zarzucić dwa przestępstwa: jedno korupcyjne, drugie prania brudnych pieniędzy. Według śledczych Stanisław Gawłowski miał w 2011 roku przyjąć 100 tys. zł od Bogdana K., jednego z zachodnich przedsiębiorców, w zamian za przychylność i pomoc w kontaktach tego biznesmena z urzędem melioracji w związku z wielomilionowymi przetargami ogłaszanymi przez tę instytucję.

Kolejną sprawa dotyczy apartamentu w Chorwacji, wartego ponad 200 tysięcy złotych. Tę nieruchomość prokuratura potraktowała także jako łapówkę od Bogdana K. Pranie brudnych pieniędzy miało natomiast polegać na fikcyjnej umowie sprzedaży tej nieruchomości teściom pasierba Gawłowskiego. Za te przestępstwa grozi 12 lat więzienia.


Gawłowski od 15 kwietnia jest w areszcie. Pierwotne zarzuty dla polityka dotyczą okresu, gdy sprawował funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL. Miał wtedy przyjąć co najmniej 175 tys. zł łapówki w gotówce, a także dwa zegarki warte blisko 25 tys. zł.

Pozostałe zarzuty dotyczą podżegania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tys. zł, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.

Główne, korupcyjne zarzuty, które usłyszał Gawłowski, związane są z prowadzonym od 2013 roku śledztwem w sprawie tzw. "afery melioracyjnej". Chodzi o nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

(az)