Pacjentka z dusznością została odesłana z Okręgowego Szpitala Kolejowego w Katowicach do innej placówki przez… pracownika ochrony. Okazało się, że kobieta miała zawał. Szpital tłumaczy, że towarzyszący kobiecie mąż nie powiedział, w jak poważnym stanie jest pacjentka.

Pan Romuald przyjechał w nocy z żoną do Okręgowego Szpitala Kolejowego w Katowicach, bo jest to placówka, do której mieli najbliżej. Kobieta skarżyła się na trudności w oddychaniu. Nie była w stanie dojść z samochodu do drzwi szpitala, więc została przy aucie. 

Pan Romuald sam podszedł do drzwi, na których jest napis "wejście dla pacjentów". Chwilę pukałem. Pan pod laseczką, ledwo co szedł, doszedł do drzwi, otworzył, a ja go poprosiłem, żeby mnie wpuścił do środka na izbę przyjęć, bo ta kobieta, która tam stoi, za chwilę się przewróci na chodnik i dojdzie do tragedii - opowiada pan Romuald. Z jego relacji wynika, że pracownik ochrony powiedział, iż ma pojechać do szpitala w Murckach, bo w Okręgowym Szpitalu Kolejowym nie ma oddziału internistycznego, jest tylko okulistyka. Miał też polecić panu Romualdowi, by przeczytał informację dla pacjentów, która wisi na drzwiach.

Prawdopodobnie chodziło o to, że Szpital Kolejowy od stycznia nie prowadzi nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Świadczeń w tym zakresie udziela placówka w Katowicach-Murckach. Pan Romuald - jak sam mówi - bez chwili zastanowienia pojechał z żoną do oddalonej o ok. 10 km placówki w Murckach.

Tam lekarz rozpoznał u kobiety zawał. Karetką została przewieziona 5 km dalej na kardiologię do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Pan Romuald poinformował, że tam jego żona była reanimowana. Leży na oddziale intensywnej terapii.

Mężczyzna jest oburzony tym, co wydarzyło się w Okręgowym Szpitalu Kolejowym. Nie może tak być, żeby placówka służby zdrowia to był tylko ochroniarz. Ktoś te kontrakty wygrywa, ktoś nie panuje nad tym. To jest brak kontroli - podkreśla pan Romuald. 

Stanowisko szpitala

Dyrekcja szpitala twierdzi, że mąż chorej nie powiedział, w jak poważnym kobieta jest stanie, a portier zachował się zgodnie z procedurą. Osoba, która pełniła tu dyżur powiedziała nam, że ok. 22:00 podjechał samochód, podszedł pan i poprosił o poradę medyczną dla żony. Nie prowadzimy w tej chwili nocnej i świątecznej opieki medycznej, prowadzi ją szpital w Murckach od 1 stycznia - mówi dyrektor Okręgowego Szpitala Kolejowego Bohdan Kozak. Dlatego pracownik ochrony przekazał numer telefonu do szpitala w Murckach i tam odesłał mężczyznę.

Bohdan Kozak podkreśla, że jeśli mąż pacjentki powiedziałby, że kobieta ma duszności, jest w samochodzie, bo nie potrafi dojść do szpitala, to pewnie nikt nie odmówiłby jej pomocy, bo izba przyjęć jest tuż za rogiem. Dyrektor zaznaczył też, że w szpitalu działa oddział internistyczny.

Poinformował również, że szpital współpracuje z firmą ochroniarską zaledwie od kilku tygodni, a jej pracownicy zostali przeszkoleni. Nie wykluczył jednak, że potrzebne będą kolejne szkolenia.

Opracowanie: