​Dzisiaj Komisja Europejska pozytywnie oceni polski Krajowy Plan Odbudowy opiewający na 36 mld euro. "Po przyjęciu planu nie zostaną przyznane żadne fundusze. Płatności będą zależeć od spełnienia przez Polskę tzw. kamieni milowych" - zastrzega jednak rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer. Chodzi o zobowiązania sformułowane przez szefową KE, czyli trzy warunki: likwidacja Izby Dyscyplinarnej, reforma systemu dyscyplinującego sędziów oraz przywrócenie do orzekania zwolnionych sędziów.

Na temat polskiego KPO dyskutować dzisiaj przed południem będą unijni komisarze. Dyskusję przygotowali w poniedziałek szefowie ich gabinetów, o czym jako pierwsza informowała dziennikarka RMF FM. 

Dzisiaj na posiedzeniu unijnych komisarzy - według informatorów RMF FM - należy się także spodziewać pytań i zastrzeżeń. "Spory problem z akceptacją polskiego KPO ma Timmermans" - ujawnił rozmówca dziennikarki RMF FM w KE. To były komisarz ds. praworządności, który jako pierwszy wszczął wobec Polski rządzonej przez PiS procedurę w związku z łamaniem zasad państwa prawa (procedurę art. 7 Traktatu UE w związku z Trybunałem Konstytucyjnym). Obecnie Frans Timmermans jest odpowiedzialny za Nowy Zielony Ład.

Pytania zgłosi z pewnością także komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości Didier Reynders, czy komisarz ds. polityki wewnętrznej Ylva Johansson. Zdaniem tej grupy polityków ustawa o Sądzie Najwyższym nie do końca realizuje orzeczenie TSUE, a kamienie milowe są "za słabe".

Dlaczego KE ostatecznie zaakceptuje KPO?

"Przyjęta przez Sejm ustawa o Sądzie Najwyższym moim zdaniem nie pełnia warunków - mówi jeden z rozmówców RMF FM w KE. Dlaczego więc KE akceptuje KPO? "Bo będziemy to oceniać, gdy przyjdzie wniosek o płatność" - wyjaśnia.

"Decyzja o odblokowaniu polskiego KPO zapadała na najwyższych szczeblach Europejskiej Partii Ludowej - ujawnia w rozmowie z dziennikarką RMF FM wysoki rangą dyplomata UE. "Grupa komisarzy, która ma pewne wątpliwości, pochodzi z frakcji socjaldemokratycznych czy liberalnych". EPL ma większość unijnych komisarzy, a przede wszystkim do EPL należy także szefowa KE Ursula von der Leyen. To ona osobiście podjęła decyzję o odblokowaniu polskiego KPO, złożonego przez polskie władze 3 maja zeszłego roku. W środowisku EPL padają argumenty, ze "sprawę trzeba wreszcie zakończyć" a "w kamieniach milowych zapisano wystarczające warunki brzegowe, by posunąć sprawy do przodu".  

Warunkowość wpłat jest głównym argumentem dla akceptacji polskiego PKO. "Każda transza będzie uzależniona od wypełnienia zobowiązań zawartych w kamieniach milowych" - mówi urzędnik KE - "a pierwsza transza od warunków związanych z praworządnością". Polska straciła w grudniu możliwość uzyskania zaliczki (około 4 mld euro), czyli pieniędzy bez konieczności spełnienia jakichkolwiek warunków. Wypełnienie warunków oceniać będzie najpierw KE, a potem Rada UE, która także będzie mogła hamować wypłaty. W tym kontekście należy najbardziej obawiać się Holandii, bardzo wyczulonej na kwestie praworządności i szastanie unijnymi pieniędzmi - ostrzega dyplomata UE.  

Kolejnym "bezpiecznikiem" dla KE są wciąż naliczane (na jej wniosek) kary w związku z Izbą Dyscyplinarną, czyli 1 mln euro dziennie. Obecnie Polska ma już do zapłacenia około 1 mld zł. Dopiero gdy KE wycofa ten wniosek z TSUE, kary przestaną być naliczane (ale już naliczone nie zostaną umorzone). "Żeby ten wniosek wycofać, KE musi być przekonana, że działania polskich władz wypełniają orzeczenie TSUE z lipca zeszłego roku, który uznał wówczas, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem" - mówi urzędnik KE. 

Politycy biorą także pod uwagę wzrost znaczenia Polski w obecnej sytuacji geopolitycznej związanej z wojną na Ukrainie, chociaż oficjalnie tego nie mówią. "Lepiej mieć Polskę po właściwej stronie" - powiedział jeden z rozmówców RMF FM. Komisja Europejska w dodatku uważa, że KPO nie powinno być głównym elementem wymuszającym praworządność w Polsce. Urzędnicy KE, z którymi rozmawiała dziennikarka RMF FM, przypominają, że KE ma jeszcze inne narzędzia, takie jak: doroczne raporty nt. praworządności (w tym roku będą zawierać po raz pierwszy rekomendacje), nowy mechanizm  warunkowości "pieniądze za praworządność" (na razie uruchomiony tylko wobec Węgier) oraz możliwość wszczynania procedur przeciwnaruszeniowych (najmocniejszy środek, gdyż istnieje możliwość występowania o kary finansowe).

Kiedy pierwsze pieniądze?

Polski KPO zostanie formalnie oceniony pozytywnie w tzw. procedurze pisemnej, która kończy się dzisiaj wieczorem. Jutro do Warszawy polski KPO przywiezie szefowa KE Ursula von der Leyen. Rada UE zatwierdzi go natomiast na posiedzeniu unijnych ministrów finansów - 17 czerwca (Rada UE ma na to miesiąc czasu). Polskie władze zamierzają wysłać pierwszy wniosek o wypłatę jeszcze w lipcu i liczą, że pieniądze popłyną do Polski we wrześniu. 

Rozmówcy dziennikarki RMF FM przypominają, że po drodze są jeszcze umowy do podpisania i praca administracyjna do wykonania, a w sierpniu są wakacje. Ich zdaniem wypłaty mogą pojawić się "do końca roku". Polska liczy, że w pierwszej transzy, czyli jeszcze w tym roku - otrzyma 2,8 mld euro z części grantowej i 1,3 mld euro z części pożyczkowej.

Opracowanie: