Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa spotkali się na sądowym korytarzu. Stali obok siebie przez 10 minut. Nie podali sobie jednak rąk. Unikali też patrzenia w swoją stronę. "Rozmawiali" za pośrednictwem dziennikarzy. Panowie na zmianę rzucali w swoim kierunku półsłówka. Prezes PiS Jarosław Kaczyński pozwał byłego prezydenta za wpisy w internecie.

Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa spotkali się na sądowym korytarzu. Stali obok siebie przez 10 minut. Nie podali sobie jednak rąk. Unikali też patrzenia w swoją stronę. "Rozmawiali" za pośrednictwem dziennikarzy. Panowie na zmianę rzucali w swoim kierunku półsłówka. Prezes PiS Jarosław Kaczyński pozwał byłego prezydenta za wpisy w internecie.
Lech Wałęsa i Jarosław Kaczyński na sądowym korytarzu / Adam Warżawa /PAP

Lech Wałęsa w sądzie pojawił się ubrany w podkoszulek z napisem "Konstytucja".

Wszystko co powiedziałem, podtrzymuję. Natomiast trzeba rozumieć, że to było w dyskusji politycznej, mam prawo mieć takie zdanie, które głosiłem, głoszę i będę głosił. Amen - powiedział Lech Wałęsa, zanim jeszcze przed godziną 10 wszedł na salę sądową.

Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie okazja miła, ale wszystko jedno - odpowiedział Jarosław Kaczyński. Na co były prezydent odrzekł, że dla niego "bardzo miła". To  jest mój wielki błąd i pomyłka - dodał Wałęsa.

Prezes PiS ripostował: I mój wielki błąd i pomyłka. I wstyd. Ale nie będziemy o tym rozmawiać. W ogóle lepiej, żebyśmy nie rozmawiali - odpowiedział Jarosław Kaczyński.

Na tym jednak się nie skończyło. Lech Wałęsa stwierdził, że mianowanie Jarosława Kaczyńskiego na szefa Kancelarii Prezydenta było jego wielkim błędem. Nie pan mnie wybierał, tylko ja pana wybrałem. To jest moja pomyłka. Po co ja pana wybrałem? Po co ja pana ministra robiłem? - pytał retorycznie. 

A po co ja pana prezydentem - odpowiedział Jarosław Kaczyński. Dobrze. Nie będziemy na ten temat rozmawiać, bo to nie ma sensu - zakończył prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Kaczyński wdał się też w dyskusję z jednym ze zwolenników Lecha Wałęsy.

Widzę, że z konstytucji się pan Jarek śmieje - powiedział zwolennik byłego prezydenta, widząc uśmiech na twarzy Kaczyńskiego, gdy ten patrzył na koszulkę Lecha Wałęsy z napisem "konstytucja"

Prezes PiS odpowiedział, że "Jarkiem był 40 lat temu".  A teraz ma pan inne imię? Jak mam się do pana zwracać? Panie prezesie? Nie jestem z pana partii - kontynuował mężczyzna.

Sąd proponuje ugodę

Po kilku minutach słownych utarczek Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa weszli na salę sądową. Sąd Okręgowy w Gdańsku zaproponował im zawarcie ugody. Po czym sędzia ogłosił przerwę i wyprosił z sali dziennikarzy.

Kiedy politycy wrócili z przerwy, poinformowano, że nie doszło do ugody między Lechem Wałęsą a Jarosławem Kaczyńskim. Sąd zdecydował więc o rozpoczęciu procesu.

Nieudana wideokonferencja

Pod koniec września sądowi w Gdańsku nie udało się przesłuchać ani Jarosława Kaczyńskiego, ani Lecha Wałęsy. Prezes PiS pozwał byłego prezydenta za wpisy w internecie. Wałęsa zarzucał w nich Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę smoleńską.

Pod koniec września przesłuchanie prezesa PiS - który był w Warszawie - miało się odbyć w trybie wideokonferencji. Jakość techniczna połączenia pozostawiała jednak wiele do życzenia. Prezesa PiS niemal nie było widać. Dźwięk również był fatalnej jakości. Obecni w sądzie w Gdańsku niezbyt wyraźnie słyszeli to, co mówił Jarosław Kaczyński. Podobne problemy zgłaszali też pełnomocnicy stron, którzy byli obecni w Warszawie.

Kontrowersje budziła również sama forma wideokonferencji. Pełnomocnicy Jarosława Kaczyńskiego informowali, że prezes PiS ma "przeciwwskazania do dalekich podróży". Przedstawiciel Lecha Wałęsy w odpowiedzi podał jednak kilka przykładów miast, które Kaczyński odwiedził w ciągu kilku ostatnich dni.

Problemem była też nagła, niezapowiadana wcześniej nieobecność Lecha Wałęsy. Jego pełnomocnik tłumaczył, że były prezydent ma kontuzję kręgosłupa.

Wałęsa pisze na Facebooku

Lech Wałęsa w 2016 roku napisał na Facebooku, że "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 roku". W oświadczeniu, którego domaga się od Wałęsy Kaczyński, ma znaleźć się stwierdzenie, że były to "bezprawne i nieprawdziwe zarzuty".

Kaczyński domaga się m.in. przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że "nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie". Prezes PiS chce też, by były prezydent przeprosił go za zarzuty wydania polecenia "wrobienia" go, przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.

Treść pozwu szefa PiS Lech Wałęsa zamieścił pod koniec lipca 2017 roku na Facebooku. Na zadane mu wtedy pytanie, czy przeprosi Kaczyńskiego, powiedział Polskiej Agencji Prasowej: "w żadnym wypadku", odsyłając jednocześnie do tego, co napisał na społecznościowym portalu.

Stwierdził tam: Wszystko, co Pan przygotował przeciw mnie na tych 15 stronach pozwu, potwierdzam, niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Powtórzę - uważam, że za śmierć smoleńską odpowiada Pan, bo to Pan realizował swoją obłąkaną wersję walki o władzę. To było tak jak dziś, obłąkana wersja utrzymania władzy z Panem w roli głównej.

Prezes PiS domaga się od byłego prezydenta wpłaty 30 tysięcy złotych na Fundację Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa w Warszawie.