Jest śledztwo w sprawie spustu kwasu siarkowego do systemu kanalizacji miejskiej w Inowrocławiu w Kujawsko-Pomorskiem. W zeszłym tygodniu Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wykryło żrącą substancję w systemie. Nie ma zagrożenia dla ludzi, ale uszkodzeniu uległa cześć miejskiej infrastruktury.
Postępowanie wszczęto w oparciu o artykuł kodeksu mówiący o nieodpowiednim postępowaniem z odpadami.
Prokuratura, policja, strażacka ekipa ratownictwa chemicznego, a także inspektorzy ochrony środowiska i sanepidu prowadzili działania w miejscu, w którym najpewniej kwas siarkowy trafiał do kanalizacji, a także w firmie, z której ta niebezpieczna substancja pochodziła. Tam zabezpieczono próbki cieczy znalezionej w kilku pojemnikach - bada je laboratorium w Gdańsku.
Poza tym trwa weryfikacja profilu działalności tej spółki - analizowana jest dokumentacja i pozwolenia. Sprawdzane jest też, od kogo kupowała żrącą substancję.
Urzędnicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji obawiają się, że możemy mieć do czynienia z nielegalną utylizacją kwasu siarkowego. Jak mówią, utylizacja kilograma kwasu to koszt 100 złotych. Do kanalizacji miało trafiać wiele tysięcy kilogramów.
MPWiK w Inowrocławiu informuje, że obecnie nie ma zagrożenia dla zdrowia mieszkańców ani dla jakości dostarczanej wody. "Zdarzenie zostało szybko zidentyfikowane i zastosowano odpowiednie środki zabezpieczające" - zapewniają urzędnicy.


