Zatrzymano jedną osobę związaną z serią fałszywych alarmów bombowych w całym kraju. To mężczyzna z Chrzanowa. Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział także dalsze zatrzymania. Policja szuka kolejnego mężczyzny z Chrzanowa - dowiedzieli się nieoficjalnie reporterzy RMF FM. Jak ustaliliśmy wcześniej, pod wiadomością, która doprowadziła do ewakuacji szpitali, prokuratur, sądów i komend podpisała się grupa "anon.pl".

Szef MSW poinformował o zatrzymaniu jednej osoby na konferencji prasowej. Uważamy, że jesteśmy na dobrym tropie. To pierwsze zatrzymanie będzie, jak sądzimy, początkiem - podkreślił. Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski potwierdził natomiast, że to mężczyzna z Chrzanowa. Dodał, że został on zatrzymany przez policjantów we własnym mieszkaniu. Na razie typujemy, że to on może stać za dzisiejszym zamieszaniem, natomiast jeszcze musimy go przesłuchać, wykonać wiele innych czynności, żeby wiedzieć z większą pewnością - dodał rzecznik.

Minister Sienkiewicz zapowiedział dalsze zatrzymania. Według niego, w ciągu trzech dni sprawa powinna zostać wyjaśniona. Przyznał jednak, że przestępcy posługiwali się "dość wyrafinowanymi technikami zacierania własnych śladów". Miejmy nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzimy - dodał.

Tusk: Trzeba karać szybko i surowo

Chcielibyśmy, aby te przestępstwa były karane możliwie szybko i możliwie surowo, ponieważ ci ludzie naprawdę narażają życie innych ludzi na poważne niebezpieczeństwo. Nie ma bomby, ale są pacjenci, których trzeba wywieźć ze szpitala - podkreślił w czasie konferencji premier Donald Tusk. Skuteczną metodą przeciwko większości tego typu przypadków będzie przekonanie o nieuchronności i wysokości kary. Rada to złapać, osądzić i wsadzić do więzienia, niezależnie od intencji, czy to jest głupi kawał, czy działalność przestępcza - dodał.

Jeżeli jest to osoba zdrowa psychicznie, powinna być jak najszybciej złapana, osądzona i powinna siedzieć w pudle - podkreślił. Jestem przekonany, że w tym przypadku bardzo szybko rozprawimy się z tą prawdopodobnie grupą, a nie jedną osobą i że bardzo szybko znajdzie się tam, gdzie jest jej miejsce, czyli w więzieniu - dodał.

Sprawcy lub sprawcom fałszywego alarmu bombowego może grozić nawet do 8 lat więzienia.

"Robimy to przeciwko osobie, która pomaga w namierzaniu nas"

"25 czerwca o godz. 12 w waszej instytucji eksploduje ładunek wybuchowy" - tak zaczynał się rozesłany w nocy do instytucji mail, pod którym podpisała się grupa "anon.pl". Autorzy wiadomości napisali, że reprezentują grupę cyberprzestępców, która jest odpowiedzialna za wcześniejsze alarmy bombowe, hakowanie stron internetowych oraz internetowe oszustwa. "To my odpowiadamy za oszustwa Polaków na miliony złotych" - zaznaczyli.

W treści listu pojawia się też zdanie, które może wskazywać na motyw przeprowadzonych dziś fałszywych alarmów. "Robimy to przeciwko człowiekowi, który pomaga w namierzaniu nas" - wyjaśniają nadawcy. Wymieniają nawet konkretne nazwisko, ale policja na razie ujawnia o kogo chodzi.

Wysłano kilkadziesiąt maili o takiej treści. Nawet po kilka do 22 instytucji - szpitali, prokuratur i sądów. Rozesłano je około północy. W wymienionych placówkach miały eksplodować ładunki. W niektórych z nich przeprowadzono ewakuację.

Ewakuacje szpitali i prokuratur

W Katowicach ewakuowano 700 osób. Około 500 osób ze szpitala przy ul. Rakowickiej i około 200 z budynku prokuratury okręgowej. Nie otwarto także największego na Śląsku centrum handlowego Silesia City Center. W Dąbrowie Górniczej ewakuowano natomiast pracowników i klientów dwóch wielkopowierzchniowych sklepów. Maile miały też dotrzeć do komend miejskiej i wojewódzkiej policji, sądu okręgowego oraz szpitala przy ul. Józefowskiej w Katowicach. Nie zdecydowano się tam jednak na ewakuację.

W Krakowie około 300 osób opuściło budynek prokuratury okręgowej. Sygnały o ewakuacjach dostaliśmy także z Chrzanowa, Chorzowa, Jeleniej Góry, Szczecina i Koszalina. Wiadomość odebrano też w czterech szpitalach w stolicy - Bródnowskim, Wolskim, im. Orłowskiego i przy ul. Barskiej. W żadnym z nich nie przeprowadzono ewakuacji.

Jak ustalił nasz reporter, w siedzibie Służby Kontrwywiadu Wojskowego znaleziono natomiast podejrzaną paczkę. Był w niej telefoniczny zestaw głośnomówiący. Pakunek został zdetonowany. Nie wiadomo jednak, czy jego pozostawienie było powiązane z groźbami grupy "anon.pl". Do SKW dotarł jednak rozesłany przez nią mail.