Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na dwa miesiące adwokata Marcina Dubienieckiego. Drugi zatrzymany w nowym wątku śledztwa ws. SKOK Wołomin, były wiceminister skarbu Przemysław Morysiak nie został aresztowany. Obaj usłyszeli zarzut płatnej protekcji.

Zarówno Marcin Dubieniecki, jak i Przemysław Morysiak wyrazili zgody na publikowanie ich nazwisk i wizerunków. Dubieniecki został aresztowany na dwa miesiące. Wobec Morysiaka sąd nie zdecydował o areszcie ani o środkach zapobiegawczych.

W stosunku do trzeciego zatrzymanego w poniedziałek mężczyzny - warszawskiego biznesmena Krzysztofa B. - zastosowano we wtorek wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym poręczenie majątkowe i dozór policji.

Pełnomocnik Marcina Dubienieckiego, mec. Łukasz Rumszek podkreślił, że zarzut postawiony jego klientowi "nie polega na prawdzie".

Myślę, że nie będzie potrzebny długi okres do tego, by jednoznacznie to ustalić i spróbować ponad wszelką wątpliwość doprowadzić do tego, by kłamstwo zostało obdarte z pozorów prawdy - powiedział adwokat. Dodał, że decyzja sądu zostanie zaskarżona, a także, że wydanie "dwóch rozbieżnych decyzji w tej samej sprawie może budzić wątpliwości".

Były wiceminister skarbu Przemysław Morysiak powiedział, że zaskarży decyzję o zatrzymaniu. Sąd w tej chwili postanowił, że jestem absolutnie wolnym człowiekiem, nie zastosował żadnego środka zapobiegawczego, po prostu zjechał materiał prokuratury doszczętnie i mam nadzieję, że będzie tak, jak twierdziłem od początku, że jestem w tym postępowaniu nie osobą, która popełniła jakikolwiek czyn zabroniony, ale osobą pokrzywdzoną i wykorzystaną - powiedział Morysiak. Jak wskazał jego pełnomocnik, mec. Konrad Kalka, sąd nie dopatrzył się "nawet uprawdopodobnienia popełnienia przez pana Morysiaka czynu zabronionego".

Zatrzymani w poniedziałek mężczyźni usłyszeli zarzuty płatnej protekcji. Marcin Dubieniecki i Przemysław Morysiak - powoływania się na wpływy w instytucji państwowej i przyjmowania korzyści majątkowej w zamian za pośrednictwo w załatwieniu sprawy. Krzysztof B. usłyszał zarzut wręczania korzyści majątkowej.

Podejrzanym może grozić do 8 lat więzienia.