Początek maja przyszłego roku to przypuszczalna data przeprowadzenia przedterminowych wyborów w Izraelu. Decyzja taka zapadła po wczorajszym politycznym trzęsieniu ziemi.

Premier Izraela Ehud Barak jest gotowy ustąpić ze stanowiska. "Zdecydowałem się na ten krok, gdyż nie mogłem utworzyć wspólnego rządu z opozycyjnym Likudem. Partia ta sprzeciwia się procesowi pokojowemu z Palestyńczykami" - powiedział Barak. Barak złożył oświadczenie w trakcie dyskusji nad wniesionym przez opozycję wnioskiem o przyśpieszenie wyborów. Wiadomo, że opozycja dysponuje znaczną większością głosów, dlatego Barak wolał uprzedzić wypadki. Nie podał się jednak do dymisji, gdyż w takiej sytuacji wybory musiałyby się odbyć w ciągu 90 dni. Posłuchaj korespondenta RMF FM z Tel-Awiwu, Eliego Barbura:

Zdaniem obserwatorów upadek rządu Baraka oznacza rychły powrót na scenę polityczną byłego premiera Benjamina Netanjahu. Jeszcze przed wyborami główne formacje polityczne Partia Pracy i Likud muszą wyłonić swoich kandydatów na premiera. Rywalizacja wewnętrzna będzie z pewnością zacięta. W Partii Pracy z Barkiem zmierzy się obecny przewodniczący Knessetu. W Likudzie będzie jeszcze ostrzej. O szefostwo ubiegać się zamierza Benjamin Netanjahu, który pokonać jednak musi aktualnego lidera Ariela Szarona. Tymczasem premier Barak ma jeszcze pół roku na poprawę wizerunku. W tym czasie zamierza wynegocjować pokój z Palestyńczykami i odzyskać w ten sposób przynajmniej częściowo zaufanie wyborców.

08:20